Po siedmiu ligowych porażkach Wisła Kraków w sobotę miała zaliczyć wreszcie przełamanie. Do Krakowa przyjechał Piast Gliwice, który - po licznych perturbacjach - ponownie może być nazywany "drużyną Radoslava Latala". Wicemistrz Polski na Reymonta stawił się mocno rozdrażniony. Przed tygodniem Piast prowadził już z Górnikiem Łęczna 3:0, w doliczony czas gry wchodził z dwubramkową przewagą, aby za sprawą dwóch trafień Javiego Hernandeza z ostatnich sekund zakończyć mecz z jednym punktem. Za choćby jeden punkt podpieczni Dariusza Wdowczyka daliby się za to chyba pokroić. Dorobkiem z ostatniego spotkania Piast przewyższa sumę punktów zdobytych przez Białą Gwiazdę podczas poprzednich siedmiu ligowych kolejek. Od momentu wygranej inauguracji z Pogonią na koncie Wisły nieustannie widnieje liczba trzy - nienaruszona niczym posąg ze spiżu, przez czas, kolejnych rywali, a przede wszystkim piłkarzy Białej Gwiazdy.
Nie ma więc nic dziwnego w tym, że przy Reymonta od pierwszych minut do ofensywnej roboty zabrali się gospodarze. W 13. minucie Wisła wyszła z trójkową akcją, piłka trafiła ostatecznie pod nogi Brożka, który powinien był z dużym spokojem pokonać Szmatułę. Jego uderzeniu zupełnie brakło jednak siły i wszystko skończyło się na fatalnym kiksie, po którym piłka niespiesznie doturlała się do bramkarza Piasta. Brożek w światło bramki nie trafił również sześć minut później - tym razem z siłą było już zdecydowanie lepiej, piłka wprawiła nawet w ruch siatkę, ale zrobiła to z niewłaściwej strony. Po chwili do roboty wzięli się nawet stoperzy - strzałem głową szczęścia szukał Guzmics, który zatrudnił Szmatułę. Bramkarza gości do trudnej interwencji zmusił także Głowacki, którego optymistyczny i naprawdę niezły strzał ze sporego dystansu został sparowany na rzut rożny.
Na krótko przed przerwą Szmatułę zatrudnił jeszcze Boban Jović, ale i tym razem świetnie dysponowany tego dnia bramkarz Piasta wyszedł z opresji obronną ręką. W pierwszej połowie gole nie padły, a w drugą część meczu Wisła mogła wejść z przytupem. W 48. minucie w kierunku bramki potężnie uderzał Zachara, ale piłka trafiła tylko w poprzeczkę. Niepozorna, ale bardzo istotna dla Wisły sytuacja miała natomiast miejsce kilka chwil później. Żółtym kartonikiem został napomniany kapitan Białej Gwiazdy, Arkadiusz Głowacki. Kartka o tyle istotna, że eliminuje popularnego Głowę z gry w meczu z Legią Warszawa. Choć ani Wisła, ani Legia nie znajdują się aktualnie w tabeli na topowych miejscach, starcie tych ekip zawsze wzbudza dodatkowe emocje.
W kolejnych minutach do roboty wzięli się podopieczni Radoslava Latala. Na zegarze była 65. minuta gdy Marcin Pietrowski mocno i precyzyjnie uderzył z dystansu. Wydawało się już, że piłka za chwilę wyląduje w siatce i tylko znakomita interwencja Miśkiewicza uratowała Białą Gwiazdę. Po chwili precyzji brakło z kolei Murawskiemu, który przeniósł piłkę nad poprzeczką. 72. minuta przyniosła z kolei kapitalną okazję dla gospodarzy. Po dograniu Ondraszka z lewej strony Boguski uderzył z pierwszej piłki w kierunku bramki, wydawało się, że to już po prostu musi być gol, ale instynktowna parada Szmatuły sprawiła, że na tablicy świetlnej wciąż widniał rezultat bezbramkowy. Szmatuła efektownie wybronił też chwilę później mocny strzał Ondraszka. Czech, który na boisku zameldował się dopiero w drugiej połowie, wniósł naprawdę sporo ożywienia w ofensywne poczynania Wisły i regularnie dawał się we znaki defensywie gości.
Gola ani on, ani Rafał Pietrzak, który trafił w poprzeczkę zdobyć nie zdołał. Wszystko wskazywało już na to, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem, gdy nadeszła 91. minuta. Na strzał rozpaczy sprzed pola karnego zdecydował się wtedy Patryk Małecki, piłka odbiła się jeszcze od nogi jednego z rywali czym zmyliła zupełnie Szmatułę i wpadła do siatki.
Coś, co tak długo wydawało się dla Wisły nieosiągalne, rzutem na taśmę stało się więc faktem. Wisła pokonała Piasta Gliwice 1:0 przerywając fatalną passę siedmiu z rzędu porażek. Teraz kibice przy Reymonta mają prawo mieć nadzieję, że z każdym kolejnym tygodniem gra podopiecznych Dariusza Wdowczyka będzie wyglądać tylko lepiej.
Wisła Kraków - Piast Gliwice 1:0 (0:0)
90+1' Małecki
Wisła: Miśkiewicz – Jović, Głowacki, Guzmics, Mójta – Mączyński (74. Brlek), Popović – Boguski (74. Pietrzak), Zachara (66. Ondraszek), Małecki – Brożek.
Piast: Szmatuła - Hebert, Korun, Sedlar, Mraz - Masłowski (76. Moskwik), Bukata, Murawski, Pietrowski, Szeliga (56. Badia) - Jankowski (87. Girdvainis).
Adam Delimat/KN