GKS Tychy – TatrySki Podhale Nowy Targ 0:3 (0:1, 0:2, 0:0).
Bramki: 0:1 Kacper Guzik (8), 0:2 Krzysztof Zapała (31), 0:3 Krystian Dziubiński (37).
Kary: GKS Tychy – 16 minut; TatrySki Podhale: 14 minut. Widzów: 2,5 tysiąca.
Wcześniej JKH GKS Jastrzębie wygrał po rzutach karnych z liderem tabeli ekstraligi Tauron KH GKS Katowice 4:3.
W wieczornym meczu zmierzył się obrońca pucharu i mistrzostwa Polski z drużyną prowadzoną przez selekcjonera biało-czerwonych Tomasza Valtonena. Gospodarze mogli liczyć na solidny doping publiczności, która wypełniła trybuny Stadionu Zimowego. Tyszanie byli faworytem tego starcia, ale – jak pokazał pierwszy półfinał – rywalizacja pucharowa bywa nieprzewidywalna, o czym zresztą przypominał kibicom spiker zawodów.
W ósmej minucie – ku zaskoczeniu tyskich fanów - Kacper Guzik wyprowadził gości na prowadzenie. I mimo całej serii ataków gospodarzy taki wynik utrzymał się do przerwy. Od początku drugiej tercji nacierali z impetem tyszanie i bramkarz nowotarżan Przemysław Odrobny miał pełne ręce roboty. Na lodzie widać było brak kalkulacji i wielką chęć zwycięstwa. Stąd „urozmaicenie” bardzo szybkiej gry „rękoczynami”.
Zespół trenera Valtonena był skuteczny. W 31. minucie goście wykorzystali grę w przewadze i Krzysztof Zapała podwyższył prowadzenie. Później skutecznie akcję przyjezdnych zakończył Krystian Dziubiński, dając kolejny powód do radości grupce kibiców jego zespołu. Tyszanie w trzeciej tercji stanęli przed bardzo trudnym zadaniem odrobienia trzybramkowej straty. Ich napór trwał niemal cały czas, jednak nie dali rady pokonać Odrobnego. Do finału awansowało Podhale, co zapewne popsuło zawodnikowi GKS Filipowi Komorskiemu świętowanie 27. urodzin.
(PAP/WS)