W sobotę polscy skoczkowie narciarscy, z liderem Pucharu Świata Kamilem Stochem na czele, o kolejne punkty walczyli na szczęśliwej dla biało-czerwonych Okurayamie w Sapporo. Właśnie 11 lutego 45 lat temu złoty medal olimpijski wywalczył na tym obiekcie Wojciech Fortuna. Sobotnie zawody inaugurowały azjatycką część PŚ. W ciągu sześciu dni skoczkowie rywalizować będą cztery razy. W sobotę i niedzielę na historycznej Okurayamie, a następnie przeniosą się do Korei Płd., gdzie w środę i czwartek przetestują olimpijski obiekt w PyeongChang.
Piątkowe kwalifikacje wygrał broniący Kryształowej Kuli Słoweniec Peter Prevc, który osiągnął aż 138 m. Dobrze spisali się Jan Ziobro i Dawid Kubacki, zajmując - odpowiednio - trzecie i piąte miejsce. Do sobotnich zawodów awansował też szósty z Polaków Stefan Hula. Dla Huli te zawody dosyć szybko się jednak zakończyły. Skok na 114,5 metra sprawił, że zakończył on zawody na odległej 42. lokacie. Więcej szczęścia miał Dawid Kubacki - 117,5 metra pozwoliło mu zająć po pierwszej serii 29. miejsce.
Dawid Kubacki w pierwszej serii poleciał na 127,5 metra i na półmetku był 13. Piotr Żyła z odległością 129 metrów zajmował 9. lokatę, wyprzedzając co ciekawe Kamila Stocha. Lider Pucharu Świata w pierwszej serii dość mocno zawiódł. Skoczył tyle samo, co Żyła - 129 metrów - i przy odjętych punktach za wiatr na półmetku był 10. Wszystko kibicom wynagrodził natomiast Maciej Kot. Lotem na 139 metrów wyprzedził on dotychczasowego lidera Wellingera, a potem wyprzedzić już się nie dał i po pierwszej serii prowadził przed Niemcem oraz Peterem Prevcem.
W drugiej serii niewiele swój rezultat poprawił Kubacki. Skoczył 119,5 metra i zakończył zawody na 23. pozycji. Ziobro po swoim skoku na 126,5 metra był drugi, a ostatecznie zajął dobrą, 9. lokatę. Był on na finiszu lepszy między innymi od Żyły (122 metry, 10. miejsce) i, po raz kolejny niespodziewanie, Kamila Stocha. Stoch w drugiej serii skoczył jeszcze gorzej. Problemy w locie i tylko 120 metrów - lider zakończył zawody w Sapporo na odległej 18. lokacie.
Wielką radość polskim kibicom mógł jednak sprawić Maciej Kot. Walka o utrzymanie pozycji lidera nie była łatwa, bo Stefan Kraft i Peter Prevc postawili poprzeczkę naprawdę wysoko. Austriak odleciał na 139 metrów, Słoweniec natomiast lądował pięć metrów bliżej, ale był po swoim skoku pierwszy. Konkurs zamykał Kot, który skoczył na 138 metrów. Wtedy zaczęły się prawdziwe emocje - punkty za belkę, bonifikaty za wiatr, noty za styl... Wszystkie wyliczenia zdawały się dawać Kotowi i Prevcowi równe szanse na wygraną. I tak właśnie się stało. 260,2 pkt - dokładnie z takim wynikiem zawody kończyli Peter Prevc i Maciej Kot. Dwaj zwycięzcy sobotniego konkursu w Sapporo.
Pierwszy, historyczny triumf w zawodach Pucharu Świata odniósł więc Maciej Kot, wskakując tym samym na piąte miejsce w klasyfikacji generalnej. Kot wygrał ex aequo z Prevcem, w najlepszy z możliwych sposobów osładzając polskim kibicom kiepską postawę Kamila Stocha.
PAP/AD