Postawa drużyny prowadzonej przez młodego trenera Dawida Kroczka jest jednym z największych zaskoczeń sezonu. 31 punktów i piąte miejsce z niewielką stratą do miejsca na podium to bardzo solidne osiągnięcie, a gdyby nie gorsza końcówka rundy nastroje w Krakowie byłyby jeszcze lepsze.

Prezes Dróżdż, który rok temu przejął rządy w klubie i przeprowadził rewolucję kadrowo-organizacyjną pod hasłem "Cracovia od nowa" już nie kryje, że pierwotny plan na ten sezon, czyli miejsce w górnej części tabeli jest nieaktualny, a liczyć się będzie walka o miejsca, które zapewni start w rozgrywkach europejskich.

Na razie jednak nie zrobiono zbyt wiele, aby ten cel urealnić, gdyż nie pozyskano ani jednego nowego piłkarza. Za ewentualne wzmocnienie uznać jedynie można powrót po długiej przerwie spowodowanej kontuzją napastnika Kacpra Śmiglewskiego. Wiosną wciąż nie będzie można liczyć na przechodzącego rehabilitację Kamila Glika, także napastnik Mick van Buren nie będzie gotowy do gry na pierwsze mecze.

Prezes Dróżdż obiecuje jednak, że trzy, a nawet cztery transfery zostaną przeprowadzone, bo kandydaci są wytypowani i prowadzone są negocjacje.

Z Cracovii w tym oknie transferowym odeszło dwóch piłkarzy – skrzydłowy Mateusz Bochnak został sprzedany do 1-ligowej Miedzi Legnica. Zawodnik ten nie był kluczowym graczem, choć potrafił czasem dać drużynie impuls wchodząc z ławki.

Do 2-ligowego Ankaragucu wypożyczono Michała Rakoczego. 22-letni pomocnik w poprzednim sezonie był jednym z najlepszych zawodników "Pasów" i w znaczny sposób przyczynił się do utrzymania. W obecnych rozgrywkach wypadł jednak z łask. Grał rzadko, zmagał się też z kontuzją, a w klubie nie ukrywano, że zależy na sprzedaży młodzieżowego reprezentanta Polski. Chętny, który wyłożyłby oczekiwaną przez Cracovię kwotę, nie pojawił się i skończyło się na wypożyczeniu, choć turecki klub posiada opcję definitywnego wykupu zawodnika.

Na razie nieznana jest przyszłość innego pomocnika – Janiego Atanasova. On też został wystawiony na sprzedaż. Reprezentant Macedonii Północnej nie poleciał z drużyną na obóz do Turcji, ale do tej pory nie znalazł nowego pracodawcy.

Małym sukcesem kierownictwa Cracovii jest zatrzymanie Benjamina Kallmana. Reprezentantowi Finlandii, który ma za sobą znakomitą rundę (11 bramek i 7 asyst) za pół roku kończy się kontrakt. Jego pozyskaniem była zainteresowana m.in. Legia Warszawa, ale nie sprostała wymaganiom finansowym krakowskiego klubu. Fin dostał też ofertę przedłużenia umowy, lecz tutaj też daleko od porozumienia. Wszystko na to wskazuje, że najbliższe miesiące będą ostatnimi w Krakowie.

Piłkarze Cracovii przygotowania rozpoczęli 6 stycznia. Cztery dni później udali się na dwutygodniowy obóz do Turcji. Rozegrano cztery sparingi z: Puszczą Niepołomice (2:3), NS Nura (2:1), FK Napredak Krusevac (3:2) i Sanfreece Hiroszima (1:2). Trener Kroczek bardzo dbał o utajnienie informacji o tych meczach. Dwa ostatnie spotkania były zamknięte dla postronnych obserwatorów.

Jeśli chodzi o sprawy organizacyjne, to w Cracovii jest sporo niepewności. Trwa ona od ponad roku, gdy zmarł prof. Janusz Filipiak, który przez blisko 20 lat, wraz z firmą Comarch, był właścicielem klubu.

Pod koniec ubiegłego roku rodzina Filipiaków sprzedała akcje Comarchu, a przy tym Cracovii, funduszowi CVC Capital. Nowy właściciel nie wypowiedział się na temat przyszłości klubu. Nieoficjalnie mówi się, że zamierza go sprzedać.

Przygotowaniem do tego ma być decyzja z 20 grudnia Walnego Zgromadzenie Akcjonariuszy KS Cracovia o podwyższeniu kapitału o 87 milionów złotych. Dzięki temu wyzerowany został tzw. dług wewnętrzy klubu wobec Comarchu. Bez wsparcia finansowego właściciela Cracovia nie byłaby w stanie funkcjonować na obecnym poziomie. W pierwszych trzech kwartałach zeszłego roku klub, choć wypracował 36,5 miliona złotych przychodu, to wygenerował stratę w wysokości 16,2 miliona złotych.