Małopolski rodzynek na boiskach pierwszoligowych, Sandecja Nowy Sącz, w sobotę wybrał się do Puław w ramach 16. kolejki. Podopieczni trenera Mroczkowskiego przywieźli z delegacji punkt, remisując bezbramkowo drugi z rzędu mecz.

Sobotni rywal Sandecji, Wisła Puławy, jeszcze w zeszłym sezonie występowała o szczebel niżej. Zespół beniaminka przed tą kolejką plasował się na 13. lokacie i nie był faworytem tej rywalizacji. Przed tygodniem Wisła nie przywiozła punktów z wyjazdu do Siedlec. W tym samym czasie Sandecja grała u siebie ze spadkowiczem z ekstraklasy - Podbeskidziem Bielsko-Biała - a w Nowym Sączu nie padła ani jedna bramka.

Pierwsza połowa nie obfitowała w zbyt wiele podbramkowych okazji, choć zaczęło się obiecująco. W trzeciej minucie gospodarze, a konkretnie Smektała, spróbowali zaskoczyć Sandecję, jednak skończyło się na niecelnym strzale. Więcej działo się w drugiej części meczu. Trzy minuty po zmianie stron uderzał wprowadzony na boisko po przerwie Sebastian Leszczak, ale nie zdołał pokonać Nazara Penkowca. Po chwili z odpowiedzią ruszyli miejscowi. O strzał pokusił się Konrad Nowak, ale minimalnie przestrzelił i nie zdobył swojego piątego ligowego gola w tym sezonie. Blisko Wisła była też w 69. minucie. Ponownie próbował Smektała, ale tym razem skuteczna interwencja nogami Radlińskiego uratowała Sandecję od utraty gola. Dziesięć minut później swoją okazję miał Małkowski. Znalazł się oko w oko z bramkarzem gospodarzy, ale przegrał ten pojedynek.

Tak oto Sandecja Nowy Sącz zremisowała bezbramkowo drugi z rzędu mecz ligowy. Zarówno z Podbeskidziem, jak i z Wisłą można było pokusić się o wygraną, jednak w żadnej z tych prób ta sztuka ekipie z Małopolski się nie udała.

Wisła Puławy - Sandecja Nowy Sącz 0:0

AD