W piątkowych meczach ekstraklasy nie padła nawet jedna bramka, więc rola zdobywców pierwszych goli w 6. kolejce spadła na piłkarzy Cracovii i Ruchu Chorzów. Te dwie ekipy mierzyły się na stadionie przy Kałuży w sobotnie popołudnie. Na stadionie niestety pustym, bowiem ze względu na nałożony zakaz na trybunach nie zasiądą kibice żadnej ze stron. Spotkanie przebiegało więc w atmosferze gorszej niż sparingowa, a uratowanie widowiska należało do piłkarzy. Cracovia dążyła dziś do odbudowania się po pożegnaniu z Pucharem Polski i porażce z Lechem, z kolei Ruch przed tygodniem w Krakowie wygrał - pokonał przy Reymonta 2:1 Wisłę.

Na boisku od początku przeważała Cracovia. W 16. minucie po uderzeniu Marcina Budzińskiego z trudem i na raty interweniował Kamil Lech. Chwilę wcześniej próbował również Mateusz Szczepaniak, ale jego próba nie trafiła w światło bramki. Ruch odpowiadał dosyć sporadycznie i przy tym niedokładnie. W 32. minucie mierzył Erik Jendrisek, ale jego uderzenie w niewielkiej odległości minęło bramkę przyjezdnych. Coraz więcej wskazywało na to, że pierwsza połowa zakończy się bezbramkowym remisem, jednak w samej zaatakował Ruch. W jednej z pierwszych groźniejszych akcji podopiecznych Waldemara Fornalika Patryk Lipski dośrodkował na głowę Jakuba Araka, a ten w swoim stylu skierował piłkę do bramki rywali.

Drugą połowę Ruch zaczął tak, jak zakończył pierwszą - od mocnego uderzenia. Autorem tego uderzenia był Piotr Ćwielong, huknął potęznie z powietrza, jednak nie pokonał w ten sposób Sandomierskiego. Ten sam zawodnik próbował szczęścia kilka chwil później - również bez powodzenia. Cracovia odpowiedziała natomiast w kolejnych minutach. Najpierw prawą strona urwał się Wójcicki, zacentrował płasko w pole karne, jednak nikt tego dogrania nie przeciął. W 60. minucie w swoim stylu szczęścia próbował Covilo. Uderzał głową, a do szczęścia zabrakło mu dosłownie centymetrów. Strzały tą częścią ciała są również domeną Jakuba Araka. Były zawodnik Legii i Zagłębia Sosnowiec zdobył w ten sposób gola tuż przed przerwą, a w 63. minucie po jego próbie znakomitym refleksem wykazał się Sandomierski.

Na kwadrans przed końcem bliski wyrównania był Deleu. Brazylijczyk uderzył bezpośrednio z rzutu wolnego, ale i tym razem szczęście dopisało gościom z Chorzowa. Od początku drugiej połowy na boisku zameldował się Vestenicky, a w kolejnych minutach na placu gry pojawili się także Wdowiak i Steblecki. Wejście młodego skrzydłowego okazało się istotne dla losów tego spotkania. W 85. minucie właśnie Wdowiak dośrodkował precyzyjnie na głowę Covilo, który takich sytuacji marnować nie zwykł. Cracovia na pięć minut przed końcem doprowadziła więc do remisu.

Do końca rezultat nie uległ już zmianie, a po dwóch z rzędu porażkach Pasy zanotowały małe przełamanie. Remis z Ruchem warto uszanować, bowiem - choć to podopieczni Jacka Zielińskiego byli stroną przeważającą - musieli oni gonić wynik przez niemalże całą drugą połowę.

Cracovia - Ruch Chorzów 1:1 (0:1)
Covilo 84' - Arak 45'

Cracovia: Sandomierski - Deleu, Polczak, Wołąkiewicz, Ferraresso (83. Steblecki) - Covilo, Dimun (46. Vestenicky), Budziński - Wójcicki (82. Wdowiak), Szczepaniak, Jendrisek.
Ruch: Lech - Konczkowski, Grodzicki, Koj, Oleksy - Mazek (69. Moneta), Surma, Urbańczyk, Ćwielong (90+3. Kowalczyk), Lipski - Arak (86. Nowak).

Adam Delimat