Spośród piątkowych spotkań ćwiercfinałowych o wiele emocji dostarczył mecz między Ślęzą Wrocław i Pszczółką AZS UMCS Lublin. I nic dziwnego, wszak to był rewanż na ubiegłoroczny finał Pucharu Polski.Okazało się jednak, że koszykarki z Lublina trofeum tego nie obronią. Ślęza rozpoczęła z olbrzymim impetem, szybko obejmując prowadzenie 7:0, ale lublinianki nie rezygnowały. W drugiej kwarcia były bardzo bliskie do doprowadzenia do wyrównania, jednak na przerwę schodziły z dwupunktową stratą. Było 31:33. Historia powtarza się w II połowie meczu Ślęza odbudowuje przewagę 7-punktową. Trener akademicze Krzysztof Szewczyk prosi o czas - nie pomaga. Wrocławianki osiągają przewagę nawet 13. pkt i potem skutecznie ją kontrolują. Kuriozalna była ostatnie kwarta tego spotkania. Na pierwsze punkty zdobyte z akcji, z gry - trzeba było czekać 6 miinut i 44 sekundy. Z tego chaosu ostatecznie oba zespoły się wyzwoliły, lublinianki jeszczce raz rzuciły się w pościg, ale to już było za późno. Ślęza wygrywa 57:51 i w półfinale zmierzy się z CCC Polkowice.
Rywalem Wisły CanPack będzie zaś w sobote InvestInTheWest AZS AJP Gorzów Wielkopolski. Rywalem akademiczek był jedynak z zaplecza polskiej ekstraklasty zespół poznańskiego MUKS Pomarańczarnia. Dla gorzowianek to była jednostka treningowa. Zespół z Poznania nie mógł im zagrozić nawet przez moment.Już pierwsza kwarta przyniosła ponad 20-punktowa róznicę, potem stale powiększaną. "Setkę" gorzowiani osiągnęły po rzucie 19-letniej Kingi Kominek. Ostateczne rozmiary ich zwycięstwa, to 109:40.
TK