Tajner przejął stery PZN w połowie listopada 2005 roku. Wówczas minister sportu Tomasz Lipiec po zawieszeniu władz Polskiego Związku Narciarskiego ustanowił go kuratorem. Na początku lutego 2006 roku Tajner zdecydowanie wygrał wybory na prezesa PZN, tak samo w lutym 2010 oraz w czerwcu 2014 roku.
„Uważam, że nie ma potrzeby dokonywać zmian tam, gdzie wszystko raczej dobrze funkcjonuje. Może nie wszędzie tak jest, ponieważ ciągle mamy problem z narciarstwem alpejskim. Jednak widzimy już światełko, jak to poukładać" – powiedział PAP sternik PZN.
Jego zdaniem, bez względu na to kto będzie szefem związku, zastanie dobrą sytuację "od strony sportowej”.
"Mamy silne skoki, w tym zaplecze. Kadra B co prawda w całości prezentuje nieco niższy poziom, ale każdy z zawodników w niej się znajdujący może +odpalić+. To jest dobra sytuacja, że nie bazujemy tylko na pierwszej szóstce. Chcemy uratować Krzysztofa Bieguna i Andrzeja Stękałę. Oni na razie oficjalnie nie są w kadrze, ale mają prawo z nią trenować. Są jeszcze juniorzy. Reasumując w skokach mężczyzn jest w porządku. Nieco kuleją skoki dziewcząt. Mamy dwa poważne przypadki zdrowotne wśród czwórki zdolnych zawodniczek” – wspomniał Tajner.
Jak ocenił, po objęciu kadry biegaczek przez Aleksandra Wierietielnego (jego asystentem została Justyna Kowalczyk) należy spodziewać się progresu tej grupy w ciągu czterech lat. Dobre wyniki mają być osiągnięte na mistrzostwach światach juniorów w 2021 roku oraz igrzyskach olimpijskich w 2022. "Może się to udać Wierietielnemu w konkurencjach takich jak sztafeta czy sprinty" - zaznaczył.
Tajner ma nadzieję na rozwój biegaczy narciarskich i na lepsze wyniki w kombinacji norweskiej (dwuboju). Chciałby, aby Polacy w zawodach Pucharu Świata plasowali się w pierwszej dwudziestce. Wierzy też w to, że w igrzyskach olimpijskich w 2022 roku w Pekinie biało-czerwoni będą się liczyć w walce o medale w snowboardzie.
Prezes PZN przyznał, że nie ma dobrej atmosfery wokół narciarstwa alpejskiego. "Jest dużo kłótni, konfliktów, ataków na związek. Jest grupa ludzi, która to robi i bardzo szkodzi temu sportowi" - dodał.
PAP/AD