Zapis rozmowy Kuby Nizińskiego z szefem Polskiego Związku Narciarstwa, Apoloniuszem Tajnerem.

 

Doczekamy się światowej skoczni w Zakopanem?

- Decyzje zapadły w ministerstwie sportu i w COS. Niedawno odbyło się w Zakopanem spotkanie, na którym założenia do projektu przebudowy zostały uzgodnione. Był przedstawiciel firmy od torów lodowych. To się konkretyzuje. Trzeba tylko zdążyć z procedurami, żeby ostatecznie w listopadzie ta skocznia była w całości zmodernizowana i przygotowana do kolejnego 20-letniego okresu użytkowania. Myślę, że po takiej modernizacji przez dłuższy czas ze skocznią nie będzie trzeba nic robić.

 

Było strasznie pod górkę z tą modernizacją. Przed chwilą czytałem artykuł z 2014 roku, że już się zacznie. Minęły dwa lata i dopiero startujemy jak już nas przycisnęli do ściany.

- To prawda. Przycisnęli nas do ściany, ale z drugiej strony przez jakiś czas, przy przychylności ministerstwa, ta sprawa stała w miejscu. Potrzeba modernizacji narastała. To ostatni dzwonek. Przy zainteresowaniu pucharem świata w Polsce, nie było innego wyjścia. Cieszę się, że będziemy mieli taką skocznię. Nowe parametry spowodują, że nasze grupy będą miały trudny technicznie i nowoczesny obiekt.

 

Gdyby ta modernizacja nie wystartowała, pucharu świata by w Zakopanem nie było?

- Pewnie tak by się to skończyło. Staralibyśmy się oczywiście z tego jakoś wyjść, ale to by było łatanie dziury. Po modernizacji jest jasne, że puchar będzie. To bardzo ważna impreza dla Międzynarodowej Federacji Narciarskiej.

 

Jest szansa na modernizację mniejszych skoczni w Zakopanem?

- Równolegle działamy i uświadamiamy COS, ministerstwo i sejmową komisję, że przebudowa kompleksu średniej skoczni jest konieczna, bo skoki na Podhalu powoli umierają. Tych obiektów nie można użytkować. One są przestarzałe, kolejka jest zepsuta. Skacze się na tych małych skoczniach, ale generalnie skoczkowie z Podhala muszą jeździć na treningi do Wisły czy Szczyrku. To można robić przez jakiś czas, ale jak nakładają się lata to skoki w Zakopanem umierają.

 

Pieniędzy na to nie ma? Przy okazji się znajdą?

- Zakładam, że w 2017 roku mogą się zacząć prace. Teraz naciskamy, żeby wymienić kolejkę linową. Dolna i górna stacja ma być w tym samym miejscu. Niezależnie to można zrobić.

 

Ile będzie kosztowała modernizacja zakładana na ten rok?

- Ministerstwo sportu zarezerwowało 6 milionów złotych na inwestycję na Wielkiej Krokwi. Wstępny kosztorys wynosi 5 milionów 680 tysięcy złotych. Ważne jest, że kwota jest zarezerwowana. Dokładny kosztorys się tworzy.

 

Znamy już firmę, która to zrobi?

- Nie. Zostanie dopiero wyłoniony projektant a potem będzie przetarg na wykonawcę. Liczymy, że do końca listopada skocznia będzie przebudowana.

 

Kiedy mogą zacząć się prace?

- Tego nie wiem. Już oddaliśmy skocznię. Teraz jest usuwany śnieg, żeby dokonać ekspertyz. Trzeba zbadać stan odeskowania, podłoża pod igielitem, rozbieg też trzeba zbadać i zobaczyć jakie prace trzeba zaplanować, żeby ten profil wykonać. Cała tajemnica to jest ten profil. To spowoduje, że skocznia zmieni parametry z K-120 na K-125. Będzie można tam skakać 150 metrów.

 

To będzie robić wrażenie.

- O to nam chodzi. Będzie też lepsza widoczność z bocznych trybun. Obniżenie buli spowoduje, że poprawi się widoczność na lecącego skoczka.