Obrońca powiatowej radnej z Proszowic, wybranej z list Prawa i Sprawiedliwości, złożył zażalenie na zastosowany wobec niej trzymiesięczny areszt tymczasowy. Sprawa dotyczy zarzutów psychicznego i fizycznego znęcania się nad mężem.
Jak informowaliśmy wcześniej w Radiu Kraków, kobieta usłyszała zarzut znęcania się nad małżonkiem, do którego miało dochodzić przez kilka lat. Według ustaleń prokuratury radna miała wszczynać awantury, grozić mężowi pozbawieniem życia, szarpać go i uderzać. Ostatnio - w trakcie jednej z kłótni - ugodziła mężczyznę nożem w udo. To wtedy pokrzywdzony złożył zawiadomienie na policję. Kilka dni temu jednak wycofał oskarżenia i skorzystał z prawa do odmowy składania zeznań.
Zażalenie jest rozpoznawane przez sąd, który uwzględnia bądź nie argumentację zawartą w tym środku i może go uchylić
- tłumaczy prokurator Mariusz Boroń z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Dlaczego areszt?
Sąd pierwszej instancji zdecydował o zastosowaniu wobec radnej trzymiesięcznego aresztu. Jak podkreśla prokuratura, istnieje obawa matactwa - kobieta mogłaby wpływać na zeznania świadków - a także ryzyko, że ponownie dopuści się czynów przeciwko życiu i zdrowiu.
Radna nie przyznała się do winy, choć w złożonych wyjaśnieniach potwierdziła przebieg rodzinnej awantury.
Mandat pozostaje
Sprawa radnej odbiła się szerokim echem także w kontekście jej mandatu. - To jest sprawa małżeńska, rodzinna. My się w takie rzeczy nie wtrącamy. Na razie nie przewidujemy żadnych konsekwencji, zobaczymy jak sprawa się skończy. Nie ma żadnego wyroku - mówi Stanisław Mierzwa, szef struktur PiS w Proszowicach.
- Nie ma takiej opcji jak zawieszenie mandatu, póki nie zostaną udowodnione te czyny. Mogę jedynie wyrazić współczucie rodzinie, bo nie pochwalam, by uciekać się do rękoczynów - komentuje wicemarszałek województwa z PiS, Ryszard Pagacz.
Do momentu prawomocnego wyroku skazującego kobieta zachowuje mandat radnej.
Zażalenie obrońcy będzie teraz rozpoznawał sąd drugiej instancji. Postępowanie w sprawie trwa.