Obydwa rozwiązania wpływają na wysokość oprocentowania kredytu, bo oprocentowanie to nic innego jak stała marża jaką pobierają za jego udzielenie banki oraz stawka WIBOR, czyli cena po której bank centralny udziela pożyczki pozostałym bankom.
Jeśli podniesiemy stopy procentowe, wzrośnie cena pieniądza, więc banki za taką pożyczkę będą musiały zapłacić więcej. I dlatego rata kredytu rośnie. Jeśli więc marża jest stała, a stawka WIBOR zostanie zamrożona do poziomu z 2019 roku dla osób które wzięły kredyt hipoteczny na swoje pierwsze mieszkanie, tak jak proponuje to Lewica, rata takiego kredytu powinna zdecydowanie zmaleć.
Profesor Łukasz Mamica z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie mrożenie stawki WIBOR uważa jednak za złe rozwiązanie. Jego zdaniem byłoby to kolejne działanie proinflacyjne.
"Inflacja w dużym stopniu wynika z tego, że za dużo wydajemy i za dużo konsumujemy, więc podniesienie stóp procentowych i kosztów kredytu jest sygnałem dla społeczeństwa - troszkę należy pomyśleć o tym, żeby zmniejszyć tę konsumpcję" - mówi Mamica.
Wskazuje też, że lepiej iść w stronę wybiórczej pomocy, dla osób, które mają obecnie największy problem ze spłatą kredytów. Podobnie uważa doktor Marcin Kędzierski, główny ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego, wskazując na Fundusz Wsparcia Kredytobiorców.
"Ten dzisiejszy instrument to są pożyczki nieoprocentowane, które de facto rozkładają tę spłatę na dłuższy, kilkuletni okres. Pytanie czy ta pomoc mieć charakter zwrotny, pożyczkowy, czy bezzwrotny. To jest pytanie dla rządzących, w którą stronę pójdą. Wydaje mi się to bardziej prawdopodobne niż zamrażanie stawki" - komentuje Kędzierski, i dodaje, że polega na w tym, że stawka WIBOR rośnie obecnie szybciej niż stopy procentowe.
Koalicja Polska w przypadku kredytów hipotecznych domaga się natomiast zrezygnowania z pobierania marży przez państwowe banki. Przemysław Barbrich ze Związku Banków Polskich odpowiada jednak, że takie rozwiązanie byłoby zbyt dużą ingerencją i w dłuższej perspektywie czasowej szkodą dla polskiej gospodarki.
"Pamiętajmy o tym, że bank są największym płatnikiem podatków do budżetu państwa i pozbawianie ich przychodów z tytułu udzielania kredytu w sytuacji, w której to nie banki przecież wykreowały wysoką inflację, spowoduje tylko i wyłącznie to, że wpływy z podatków, które one wnoszą do budżetu, będą spadały, a co za tym idzie, potrzeby budżetu państwa w wielu obszarach nie będą realizowane" - przestrzega Barbich.
Marcin Kędzierski uważa jednak, że w długofalowo trzeba zastanowić się nad sposobem udzielania kredytów hipotecznych.
"Jak zmienić jego strukturę, aby te kredyty były oparte nie o zmienną ale o stałą stopę procentową? Jak zmienić warunki udzielania kredytu osobom, które biorą go na pierwszy do czy mieszkanie, a tych, którzy biorą już na kolejną nieruchomość? I wreszcie - jak też zmienić kwestie przyznawania kredytów, jeżeli chodzi o zdolność kredytową? Po ostatnich zmianach ta zdolność jest dzisiaj bardzo niska i tak naprawdę zdecydowana większość kredytobiorców, która dostała kredyt jeszcze przed rokiem, czy przed dwoma laty, dzisiaj na taki kredyt po prostu nie miałaby już szans" - mówi ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.
Jak dodaje, ta osoba, która byłą w stanie wziąć kredyt w wysokości pół miliona złotych, teraz może dostać co najwyżej 300 tysięcy, a za taką kwotę trudno jest nawet kupić sensowne mieszkanie w Krakowie.
Zdolność kredytowa w porównaniu z ubiegłym rokiem spadła o nawet 40%. Obecnie stopa referencyjna wynosi 4,5%, a wskaźnik WIBOR dla pożyczek trzymiesięcznych 5,26%.