Jak mówi marszałek Jacek Krupa, Wody Polskie nie weszły w umowy z zakładem energetycznym i nie podpisały aneksów do umów z firmami, które zajmują się konserwacją i zarządzaniem urządzeniami na ciekach wodnych.
"My ro robimy całkowicie niezgodnie zprawem, bo za te sprawy odpowiadają Wody Polskie. To jest totalna klapa. Klapa, która zagraża bezpieczeństwu Małopolan" - podkreśla marszałek i dodaje, że w tej chwili jest dwa tysiące urządzeń zostawionych bez opieki.
Urząd Marszałkowski planuje zaciągnięcie kredytu na płace pracowników pilnujących zabezpieczeń powodziowych oraz konserwację urządzeń.
Jako że to nie należy do zadań urzędu, jego budżet może zostać zakwestionowany przez Regionalną Izbę Obrachunkową. Marszałek napisał również pismo do NIK-u z prośbą o kontrolę stanu zabezpieczeń przeciwpowodziowych.
Tymczasem Konrad Myślik z Wód Polskich odpowiada, że Urząd Marszałkowski nie płaci rachunków za spółkę.
"Z 36 faktur za energię - Wody Polskie nie zapłaciły tylko trzech - i to dlatego, że nie minął jeszcze termin płatności."
Jak dodaje Myślik, częścią obiektów "Wody Polskie" nie mogą zarządzać. A wszystko, co spółka otrzymała w spadku, urzędnicy muszą najpierw sprawdzić.
" Cały szereg rozmaitych urządzeń - mostów, przepustów nie leżą w naszej gestii. Staramy się im dokładnie przyjrzeć, bo nie możemy przyjąć wszystkiego, co chce się nam przekazać. Część z nich trafi np do zarządców dróg, a nie wód, to są dwie różne instytucje."
Jak dodaje Konrad Myślik - chaosu w zarządzaniu ochroną przeciwpowodziową absolutnie nie ma
Tomasz Bździkot/bp