Zakaz wwozu jest konsekwencją znowelizowanego rozporządzenia Parlamentu Europejskiego, który dotyczy zasad importu do Unii Europejskiej towarów z państw trzecich. Jak wyjaśnił Główny Inspektorat Ochrony Roślin i Nasiennictwa, zmiana przepisów ma zwiększyć bezpieczeństwo fitosanitarne państw członkowskich. W przywożonych spoza Wspólnoty roślinach mogą być, bowiem np. grzyby, bakterie, wirusy, na które nie są odporne rodzime gatunki. To z kolei może spowodować straty w plonach bądź nawet całkowicie zniszczyć rośliny.
Jak tłumaczy Inspektorat, "organizmy wywołujące choroby mogą być na roślinach obecne nawet, wtedy gdy objawów ich występowania nie widać gołym okiem".
Dodał, że nowe prawo dotyczy również zasad urzędowej rejestracji, oceny zdrowotności oraz wydawania tzw. paszportów roślin.
Nowe przepisy odnoszą się również do osób prywatnych.
Jak wyjaśnia Urząd Transportu Kolejowego (UTK), "wszystkie rośliny wwożone na teren Unii - za wyjątkiem wybranych owoców: ananasów, kokosów, durianów, bananów i daktyli - wymagają posiadania świadectwa fitosanitarnego wydanego przez urzędową służbę ochrony roślin państwa pochodzenia". Dodano, że dotyczy to także roślin przywożonych na własne potrzeby.
Główny Inspektorat Ochrony Roślin i Nasiennictwa podkreśla, że do Unii nie będzie można wwozić np. drzew liściastych przeznaczonych do sadzenia, w tym klonów, buków, głogów, jesionów, topól, wierzb i lip. Bez problemu można będzie przywieźć spoza Unii ananasy, banany, kokosy, durian i daktyle.
"W praktyce osoby prywatne nie mogą po 14 grudnia wwozić żadnych owoców (poza 5-cioma wyżej wskazanymi gatunkami), warzyw, nasion przeznaczonych do siewu czy też kwiatów na własne potrzeby. Natomiast importerzy, sprowadzający towary roślinne w związku z prowadzoną działalnością gospodarczą (handel, przetwórstwo, produkcja rolniczy czy ogrodnicza), muszą spełnić określone obowiązki" - dodał Inspektorat.
W ocenie rozmówcy PAP biotechnologa prof. Stanisława Karpińskiego ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie taki zakaz jest usprawiedliwiony. Podobne rozwiązania prawne są stosowane w innych krajach, np. Brazylii czy w Japonii i są restrykcyjnie przestrzegane - wskazał.
Wtóruje mu dr hab. Monika Bieniasz z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. "Każdego dnia do służb zajmujących się inspekcją roślin na terenie Unii Europejskiej trafiają sygnały o nowych zagrożeniach, m.in. w postaci nieznanych do tej pory na tych terenach larw owadów czy grzybów, które zagrażają uprawianym tam roślinom" - podkreśla w rozmowie z PAP dr hab. Bieniasz.
Główny Inspektorat Ochrony Roślin i Nasiennictwa informuje, że organizmy wywołujące choroby mogą być na roślinach obecne nawet wtedy, gdy objawów ich występowania nie widać gołym okiem.
Mowa na przykład o mączniaku (grzybie), który został zawleczony z Ameryki i obecnie stanowi zagrożenie dla upraw porzeczek czy agrestu. Dużą grupę zagrożeń stanowią też nieznane w Europie owady, których larwy mogą trafić na przykład w sadzonkach przewożonych roślin - wskazuje dr hab. Bieniasz.
Stałym zagrożeniem dla winnic jest mszyca Filoksera, żerująca na korzeniach i liściach. W XIX w. zniszczyła niemal wszystkie europejskie winnice. Również i ten gatunek został przywleczony do Europy i nadal stanowi potencjalne zagrożenie dla upraw.
"Nowym zagrożeniem dla sadów owocowych w Europie jest z kolei muszka octowa, Drosophila suzukii. Co ciekawe, składa ona jaja nie w owocach zerwanych, ale tych rosnących na drzewach. W konsekwencji - fermentują całe plantacje" - opowiada ekspertka. Ten gatunek muszki octowej dotarł już do południowej Europy. Na razie nie ma go w Polsce - powiedziała dr hab. Bieniasz.
Niebezpieczne dla upraw szklarniowych w Unii Europejskiej gatunki zwierząt, m.in. drapieżne pluskwiaki, docierają też - np. w postaci jajeczek - z Indonezji i Malezji.
Zakaz obejmie również wwożenie nasion spoza UE. Prof. Karpiński tłumaczy, że wśród przewożonych nasion mogą się znaleźć przypadkowo np. chwasty, które bywają bardzo ekspansywne. Z tego względu mogą one być bardzo niebezpiecznie dla upraw. "To jest zabezpieczenie dla rolnictwa" - mówi prof. Karpiński, odnosząc się do treści znowelizowanego rozporządzenia. Dodaje, że za pośrednictwem owoców czy warzyw możliwe jest również przenoszenie różnych chorób bakteryjnych.
"Moim zdaniem jest to też potencjalna droga do bioterroryzmu" - zauważył prof. Karpiński. W jego ocenie wprowadzenie restrykcji w postaci zakazu wwozu na teren UE większości owoców, nasion czy kwiatów ustawia poprzeczkę wyżej dla potencjalnych bioterrorystów.
"Jesteśmy przyzwyczajeni do swobody. Lubimy przywieźć z dalekich wojaży dla swojej rodziny nietypowe owoce lub sadzonkę do zasadzenia na balkonie. Jednak wprowadzenie zakazu w ramach znowelizowanego rozporządzenia Unii Europejskiej ma uzasadnienie i wbrew pozorom nie jest wcale histeryczne" - mówi dr hab. Bieniasz. Dodaje, że będzie to - jak mówi - głównie "uciążliwość mentalna". Z badaczką zgadza się prof. Karpiński: "W erze globalizacji ma to swoje uzasadnienie"
PAP/bp
Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy
Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.
Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]
Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku oraz Twitterze.
Zastrzegamy sobie prawo publikacji wybranych opinii.