Po ostatnich atakach zimy na stan dróg narzekało bardzo w wielu mieszkańców regionu sądeckiego. W Muszynie padł jednak niechlubny rekord – kilkadziesiąt interwencji dotyczących dróg powiatowych. To trasy prowadzące do Szczawnika, Złockiego, Powroźnika, Żegiestowa czy przejścia granicznego w Leluchowie.
"Mamy problemy od trzech lat z drogami, które utrzymywane są przez powiat. Tutaj wykonawca słabo wywiązuje się z tych zadań, a w tym roku niestety dopuścił do dużych zaniedbań w tym zakresie. Po raz pierwszy w historii taka liczba interwencji nam się zdarzyła. Ten wykonawca po prostu zaniedbał te pierwsze dni. Tu trzeba reagować bardzo szybko, bo technika wykonywania tej pracy jest dość skomplikowana, dość trudna. Jak się zaniedba, to później tego lodu już się nie usunie, trzeba czekać, aż stopnieje śnieg i lód" – tłumaczy burmistrz Muszyny Jan Golba i zapowiada, że będzie znowu zabiegać o przejęcie obowiązków związanych z zimowym utrzymaniem powiatowych dróg. Tym bardziej że podobny mechanizm zadziałał już w przypadku dróg wojewódzkich.
"Mamy przede wszystkim sprzęt, mamy doświadczonych ludzi, wiemy, jakie są warunki, jesteśmy w stanie reagować bardzo szybko na to co się dzieje, jeżeli chodzi o pogodę i drogi gminne, drogi wojewódzkie są utrzymane w bardzo dobrym stanie" - wyjaśnia Golba.
Próby przejęcia zadań związanych z utrzymaniem powiatowych tras przez gminę Muszyna, jak dotąd nie przyniosły skutku. Powiatowy Zarząd Dróg w Nowym Sączu był związany kontraktem z wykonawcą, ale w tym roku umowa się kończy.
"Jeżeli rada gminy na przykład jest zainteresowana przejęciem zadania własnego powiatu, rada powiatu na to wyraża zgodę, a następnie zawierane jest porozumienie o finansowaniu tego zadania" – mówi dyrektor Adam Czerwiński.
"Sprawdzaliśmy to. W większości standard na drogach muszyńskich był utrzymany, co wcale nie znaczy, że to zadowala mieszkańców, bo na skutek tych opadów utworzyła się warstwa naboju lodowego, który został usunięty. Przypomnę, tam jest czwarty standard, a więc do 24 godzin był uprawniony, żeby ten nabój lodowy usunąć. Jeżeli się zmieścił w tym czasie, my nie mamy podstawy, żeby go w jakiś sposób karami umownymi obciążać" - dodaje Czerwiński.