Sprawa wydała się podejrzana po tym jak mieszkańcy zaczęli masowo chorować i mieli takie same dolegliwości. Ponieważ dwa lata temu wodociąg w Tropiu był już zanieczyszczony bakteriami, jeden z mieszkańców, pan Marian Lupa postanowił sprawdzić stan wody. A, że jest prezesem spółki, która kilka lat temu zarządzała wodociągiem w Tropiu, wiedział, że badania są wykonywane w laboratorium w Pszczynie.

"Telefonicznie skontaktowałem się z laboratorium, gdzie poinformowano mnie, że wyniki otrzymaliśmy 1 września, woda jest zakażona, i od tej pory wodociąg powinien być zamknięty" - mówi Marian Lupa.

Problem jednak w tym, że nikt z władz gminy nie poinformował o skażeniu mieszkańców, którzy przez tydzień pili wodę z bakteriami. 

"Od tygodnia pijemy zatrutą wodę. Po naszej interwencji jest dopiero szum. Tydzień wcześniej zostałem przywieziony po operacji. Myłem się w tej wodzie. Bakterie coli to było dla mnie duże zagrożenie" - mówi pan Andrzej, mieszkaniec Tropia.

Podobna sytuacja z zanieczyszczoną wodą, miała już miejsce dwa lata temu - wyjaśnia pani Genowefa. "W 2014 roku mąż miał operację, miał raka. Również nikt nie poinformował nas o zakażeniu. U męża doszło do komplikacji. W końcu zmarł" - mówi mieszkanka. 

Wójt Gródka nie chciał się wypowiadać w tej sprawie, bo dopiero co wrócił z urlopu. Jego zastępca Mieczysław Hajduga – rozkłada ręce i tłumaczy, że nie wie jak bakterie coli znalazły się w wodociągu. "Z punktu technicznego bakteria nie ma prawa dostać się do studni. Teraz robimy wszystko, by doprowadzić do wyjaśnienia sprawy" - tłumaczy Hajduga.

Ludzie są zbulwersowani. Twierdzą, że spółka Dunajec zarządzająca wodociągiem jest winna skażeniu wody, a teraz boi się przyznać do błędu. "Ustalamy przyczyny zdarzenia. To stary wodociąg. Robimy chlorowanie, płukanie i czyszczenie wody. W tej chwili oddaliśmy do badania kolejną próbkę. Teraz trzeba odczekać 48 godzin" - wyjaśnia w rozmowie z Radiem Kraków Edward Witek, prezes spółki Dunajec zarządzającej zanieczyszczonym wodociągiem. 

Prezes Witek twierdzi, że nikt nie zataił informacji przed mieszkańcami. Choć przyznaje, że opóźnienie w przekazie informacji było - bo wyniki badań spółka dostała 2 września, czyli w piątek po godz. 14.00. "To było dość późno. Trudno było wtedy poinformować. Wtedy podjęliśmy bezpośrednie działania zapobiegawcze" - odpowiada prezes. Ostatecznie informacja o zanieczyszczonej wodzie trafiła do mieszkańców dopiero w środę – po tym jak zlecono wykonanie kolejnych badań, które potwierdziły obecność bakterii coli. 

Mieszkańcy Tropia nie odpuszczają i chcą, by winni ponieśli konsekwencje za trucie ich zakażoną wodą. Pan Marian Lupa złożył już doniesienie do prokuratury, wysłał też pismo do premier Beaty Szydło.  

Dodajmy tylko, że podobna sytuacja z zanieczyszczoną bakteriami coli wodą miała miejsce w Rytrze. Władze gminy wydały tam jednak jasne oświadczenie o zakazie picia wody z kranów, a mieszkańcy od piątku mają do dyspozycji beczkowozy. Wstępne wyniki z sanepidu pokazują, że woda w Rytrze jest już czysta, ale żeby można było ją ponownie pić – trzeba poczekać na oficjalny dokument z sanpeidu. Niewykluczone, że trafi od władz gminy już we wtorek. 

 

 

 

 

(Marta Tyka/ko)