Niepełnosprawni apelują o pomoc, bo obecny bus odmawia posłuszeństwa. - Jeśli się już całkiem zepsuje, to wiele osób nie będzie mogło uczestniczyć w zajęciach, czy rehabilitacji. To osoby, tak jak ja, które mają problem z chodzenie, osoby na wózkach, czy osoby niewidome. Nie chcemy, żeby nas zamknięto w domach – podkreśla Anna Kosiur. Jej koleżanka Lucyna Sztaba, która jest niewidoma od urodzenia, nie wyobraża sobie życia bez Warsztatów. - To jest nasz drugi dom. Tutaj możemy spotkać się z przyjaciółmi i rozwijać swoje pasje. Nasze rodziny i opiekunowie nie martwią się też, że wykańczamy się psychicznie w domu. Jeśli nie będzie samochodu, nie będzie warsztatów, nie będzie nas – martwi się Lucyna Sztaba.
Marcin Błażusiak, kierownik Warsztatów Terapii Zajęciowej zaznacza, że obecny bus ma już 11 lat, a na liczniku ponad 200 tysięcy kilometrów. - Na przełomie dwóch ostatnich lat wydaliśmy 10 tysięcy złotych na naprawę – dodaje Błażusiak.