Sądeczanie dziennie płyną nawet po 40 km, a noce spędzają na plażach, gdzie rozbijają namioty. Nie włączają telefonów, bo nie mają ich gdzie ładować. Poczynania panów uważnie śledzi ich przyjaciel Łukasz Połomski. - Noclegi nie są kompletnie zaplanowane – relacjonuje. - Płyną do oporu. Jeśli widzą miejsce, w którym można się zatrzymać – wybierają je. Nocowali już na przykład w stacji WOPR. Mają suchy prowiant, ale żeby kupić jedzenie muszą podróżować od sklepu do sklepu. Czasem są to bardzo długie wyprawy. Jeśli są w sklepie od razu ładują telefony – dodaje Połomski.
Podróż młodych sądeczan można śledzić na facebooku (Adventure Wolves), gdzie zamieszczają relacje z wyprawy, filmy i zdjęcia. Do Gdańska mają dopłynąć najpóźniej 8 sierpnia.