39-latek odpowie też za narażenie pozostałych 11 uczestników obozu na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Mężczyzna, strzelając z broni palnej bocznego zapłonu, trafił 11-latka w szyję.

- Nie była to duża rana, ale mogło się skończyć tragicznie. Było bardzo blisko kręgosłupa i ważnych arterii prowadzących do mózgu. Niewiele brakowało do skutku śmiertelnego. Ten mężczyzna trzy dni po zdarzeniu zgłosił się na policję i przyznał się do tego, że strzelał. Przyznał się, że nie strzelał z broni palnej, ale pneumatycznej. To nie było prawdą - mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu, prokurator Leszek Karp.

Prokuratura nie ustaliła motywu działania oskarżonego. Mężczyźnie grozi nawet dożywocie.