Na razie od polskich ratowników z Nepalu docierają szczątkowe informacje. Wiadomo jedynie, że wylądowali i trwa planowanie działań. Teren, na którym przyjdzie im pracować, jest bardzo trudny. Nepal i Katmandu to przecież najwyższe góry świata. Jak jednak mówią członkowie grupy ratowniczej stacjonującej w Nowym Sączu, którzy pozostali na miejscu, położenie nie będzie tu miało decydującego znaczenia. W rejonach dotkniętych trzęsieniem ziemi sieci dróg i tak ulegają zniszczeniu, co powoduje, że dotarcie w miejsce działań zawsze jest sporym wyzwaniem.
Więcej zależy na przykład od budulca, z którego wykonane są budynki. Betonowe płyty dają większe szanse tworzenia się nisz, w których przetrwać mogą ludzie. Wypalana na słońcu gliniana cegła najczęściej rozsypuje się i szanse na przetrwanie w takim gruzowisku zdecydowanie maleją.
Według informacji, do których dotarło Radio Kraków, polscy ratownicy pozostaną w Nepalu co najmniej 10 dni. Niewykluczone jednak, że jeśli pojawi się taka potrzeba, zostaną tam nawet miesiąc.
Do Nepalu poleciało w sumie 81 polskich strażaków, w tym 15 z Nowego Sącza i 64 z Warszawy, Łodzi i Gdańska.
(Sławomir Wrona/ko)