"Do tej pory o tym, czy uszkodziliśmy taki nerw i czy wszystko jest w porządku, mogliśmy się dowiedzieć, dopiero gdy skończyliśmy operację i pacjent był wybudzany przez anestezjologa. W tej chwili podczas operacji dokonujemy zapisu przebiegu tego nerwu i jesteśmy pewni tego, że ten nerw nie został uszkodzony i nawet jeśli po operacji występują jakieś powikłania, czyli chrypka, bezgłos czy duszność, to mamy pewność, że te dolegliwości po pewnym czasie ustąpią i se odwracalne" – wyjaśnia doktor Robert Gajewski, chirurg onkolog z sądeckiego szpitala.
W sądeckim szpitalu wykonuje się około 150 operacji tarczycy w ciągu roku. Urządzenie zakupiono za blisko 130 tysięcy złotych.