Mieszkańcy nie chcą wstrzymywać budowy Sądeczanki. Proszą jednak, żeby ktoś w końcu ich wysłuchał i wziął pod uwagę ich propozycje.
Osoby, które podpisały się pod listem otwartym podkreślają, ze popierają budowę nowej trasy łączącej Nowy Sącz z autostradą A4. Sprzeciwiają się jednak wariantowi przebiegu drogi na terenie miasta zaproponowanemu przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. Jak podkreśla Iwona Zelek, obecny projekt zakłada wyburzenie wielu domów, zniszczenie terenów zielonych; byłoby też więcej korków w mieście z powodu niekorzystnego włączenia trasy do lokalnej sieci drogowej.
Dla nas to jest niepojęte, że się chce zdegradować tak przyrodę, wysiedlać zupełnie bez sensu ludzi. Kto ma taki pomysł, żeby w tak małym mieście, w kotlinie w samo miasto, półtora kilometra od rynku puszczać drogę szybkiego ruchu? Nie chodzi o rozwiązanie docelowe, ale szybkie, takie na już. A nam chodzi o to, żeby było na pokolenia
- tłumaczy Zelek.
Było porozumienie gmin
Protestujący mieszkańcy przekonują, że lepszym rozwiązaniem byłoby poprowadzenie drogi po lewej stronie Dunajca, przez tereny niezabudowane. "Kiedyś ten wariant był również promowany przez obecne władze Nowego Sącza" - tłumaczy Lesław Menio, mieszkaniec Przetakówki:
W 2019 roku było porozumienie gmin, które prezydent Ludomir Handzel też podpisał, droga miała iść po lewej stronie Dunajca, bezkolizyjnie z nowym mostem na rzece. Nie przez tereny Natura 2000, nie przez siedliska bobrów, nie przez ścieżkę rowerową. Wchodzić miała w rondo Marcinkowickie, omijając miasto
- mówi Menio.
Mieszkańcy osiedli Przetakówka i Zabełcze o rzeczywistym przebiegu Sądeczanki mieli dowiedzieć się w grudniu ubiegłego roku, na tydzień przed wydaniem decyzji środowiskowej dla drogi. Mają żal do władz miasta, ze nie zostali o tym wcześniej poinformowani. Uważają, że prezydent bez konsultacji z mieszkańcami akceptował wszystkie propozycje drogowców. Domagają się publicznej debaty z udziałem mieszkańców, ekspertów, drogowców i rozważenia ich propozycji przebiegu trasy.
Kacper Michna, rzecznik prasowy krakowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Drog Krajowych i Autostrad podkreśla jednak, ze na tak duża zmianę nie ma już szans:
Decyzja środowiskowa na budowę Sądeczanki pokazuje przebieg tej trasy, a mówiąc dokładnie - granice działek, w ramach których możemy ją wytyczyć. Poprowadzenie jej w granicach tych działek, pokazanie dokładnych rozwiązań dla drogi, między innymi połączenia z istniejącą siecią lokalną będzie jeszcze przedmiotem analiz, ale w ramach granic wskazanych w decyzji środowiskowej, czyli po prawej stronie Dunajca.
Wszyscy zadowoleni?
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy radnego z tego rejonu miasta, Grzegorza Feckę. Jego zdaniem rozwiązaniem mogłoby być przesunięcie węzła drogowego łączącego nową trasę z lokalnymi drogami bliżej Dunajca. To nie wiązałoby się z wyburzeniami domów:
Pilnuję też tego rozwiązania, które wydaje się dość realne, bezpieczne dla mieszkańców, no i daje szansę na to, że wszyscy będą zadowoleni.
Zmiana przebiegu trasy, z prawego na lewy brzeg Dunacja, byłaby możliwa tylko w przypadku unieważnienia decyzji środowiskowej wydanej dla wariantu wybranego przez drogowców. Taki krok opóźniłby jednak budowę drogi o wiele lat.