Zdaniem wójta Mirosława Cichorza - to dałoby spore oszczędności i bez wpływu na jakość kształcenia dzieci.
- Po tych zabiegach mamy 1 mln 90 tys. oszczędności rocznie. Wszystkie te pieniądze trafią do szkół i to też jesteśmy w stanie zapisać w uchwale. Dzieci uczą się w tych budynkach, w których się uczyły do tej pory - wyjaśnia wójt gminy Mszana Dolna.
Druga propozycja zakłada natomiast łączenie klas tego samego rocznika z różnych budynków z zapewnieniem dowozu wszystkim uczniom. W tym przypadku władze gminy również gwarantują, ze nie doszłoby do likwidacji żadnej placówki, a oszczędności dla gminy wyniosłyby od 2,5 do 4 milionów złotych rocznie.
Sporo obaw wobec pomysłu władz gminy mają rodzice, którzy wzięli udział w pierwszym spotkaniu konsultacyjnym.
- Większość z nas ma małe dzieci. Dziecko cztero- czy pięcioletnie, odnoszone przez nas do przedszkola płacze. Jak mam dać dziecko do autobusu? - pytał jeden z ojców.
- Co z emocjami dzieci w dużych skupiskach? Czy nie lepiej jest, jak w klasie jest 9 osób, niż 25? Nauczyciel ma indywidualne podejście. Ma czas dla słabszych uczniów. Nie każdy uczeń jest wybitny. Nie oszukujmy się. Nasze szkoły stracą swoją tożsamość. Zamknięcie szkoły, stracimy patrona, stracimy nazwę szkoły, stracimy historię - mówiły matki uczniów.
Konsultacje społeczne w sprawie reorganizacji oświaty w gminie Mszana Dolna maja potrwać rok.