Inspektorzy sądeckiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami podkreślają w rozmowie z Radiem Kraków, że jeszcze nie brali udział w takiej interwencji. Młody dobermana mieszkał w niewielkim kojcu. Wokół dziurawej budy wychudzonego psa, było pełno odchodów, a w miskach zepsuta kasza. - Na ogonie zauważyliśmy opaski zaciskowe, które wrosły psu w skórę. Weterynarz stwierdził, że ogon jest martwy, ale nie mógł go amputować, gdyż wdał się tam stan zapalny" – informuje inspektor TOZu, który ze względów bezpieczeństwa chce zachować anonimowość.
Jak podkreśla pracownik TOZ, w Polsce jest zakaz obcinania ogonów i uszu u psów. Istnieje prawdopodobieństwo, że właściciel postanowił obejść ten zakaz i dlatego nałożył plastikowe zaciski na ogon psa.
Pies pozostał u właściciela, ale pod nadzorem pracownika Urzędu Gminy i TOZu dowożony jest do weterynarza. Właściciel zobowiązał się poprawić psu warunki, ale mimo to inspektorzy zamierzają zgłosić sprawę do prokuratury.
(Bartosz Niemiec/ew)
Obserwuj autora na Twitterze: