Jak twierdzi przewodnicząca sądeckiej rady miasta, władze Nowego Sącza do listopada ubiegłego roku nie są w stanie wybrać firmy, która objęłaby nadzorem kanalizację burzową. Pięć przetargów pozostało nierozstrzygniętych, bo nie było chętnych lub proponowane ceny znacznie przekraczały założony budżet. Dopiero w maju udało się znaleźć wykonawcę, który jednak zapewnia nadzór nad niewielkim fragmentem sieci.

"Od stycznia do maja żadna firma nie zajmowała się udrażnianiem, czyszczeniem studzienek i kanalizacji deszczowej. Firma, która wygrała szósty przetarg zajmuje się tylko obsługą 13 kilometrów, to tylko 14% całości kanalizacji deszczowej" - komentuje Iwona Mularczyk.
Przewodnicząca domaga się również informacji, o który fragment sieci kanalizacyjnej chodzi i dlaczego wybrano te, a nie inne odcinki i że do końca ubiegłego roku to sądeckie wodociągi nadzorowały całą sieć kanalizacyjną. Spór władz Nowego Sącza z zarządem spółki należącej do 5 sądeckich samorządów doprowadził jednak do zerwania tej współpracy.