W niedzielę, 19 czerwca w Opactwie Ojców Cystersów w Mogile odbył się koncert zatytułowany „Życie mnicha cysterskiego”. Zorganizowany dzięki pomocy Ośrodka Kultury im. Norwida i gminy Kraków, wpisał się w trwający w tym roku jubileusz 800-lecia tego opactwa. Koncert przygotowany został przez występujący podczas wieczoru Męski Kwartet Wokalny TRIPLUM, a dokładnie poprzez głównego organizatora tego przedsięwzięcia, śpiewającego z tym zespole – Macieja Michalika. To właśnie on wymyślił ten temat, przekopał się przez archiwa wynajdując konkretne utwory i ułożył je w logiczny porządek całości.

Wieczór okazał się niezwykle interesujący. Bo też pomysł był świetny, by za pomocą utworów chorału gregoriańskiego znajdujących się w antyfonarzach cysterskich pochodzących z Mogiły oraz poprzez czytanie fragmentów z reguły św. Benedykta, która przecież obowiązuje w tym zgromadzeniu klasztornym, pokazać codzienność mnicha. Fragmenty czytał ojciec Maciej Majdak, przeor w opactwie Cystersów, a słowa przez niego wypowiadane np. o tym jaki powinien być opat, nabierały konkretnego znaczenia.

Miejsce tego koncertu, czyli klasztorne krużganki, zostało świetnie wybrane, gdyż ta część krużganków to lectorium. W połowie tego pomieszczenia znajduje się specjalna wnęka dla lektora i tam też zasiadł opat. Czytał bez nagłośnienia, ale też i bez wysiłku, a mimo to było go doskonale słychać. Podobnie jak utwory wykonywane przez TRIPLUM. Akustyka była świetna. Jak w tamtych latach potrafili budować!

Nastrój, wytworzony przez miejsce, teksty i muzykę, wart był uczestniczenia w koncercie. Bo oto znalazłam się w innych czasach, a współczesność wydała mi się niezwykle daleka. Słuchając tego śpiewu wyobrażałam sobie tamten świat sprzed 800 lat, gdy wokół opactwa znajdowały się łąki, lasy, gdzie klasztor oddzielony był od ówczesnej cywilizacji ponad dwoma godzinami pieszej wędrówki, gdzie zakonnicy musieli zapracować na utrzymanie, uprawiając ziemię. Zresztą do dziś w ogrodach cystersów znajdują się warzywniki czy szklarnie, gdzie dojrzewają właśnie pomidory, co sprawdziłam po koncercie.

Ale skoro przy jedzeniu jesteśmy warto przytoczyć fragment reguły „o mierze posiłku”, która została odczytana podczas koncertu:

„Sądzimy, że na główny codzienny posiłek, czy to w porze Seksty, czy w porze Nony, wystarczą dla każdego stołu — biorąc pod uwagę niedomagania różnych braci — dwie potrawy gotowane, aby ten, kto jednej jeść nie może, posilił się drugą. Tak więc dwie potrawy gotowane powinny wystarczyć wszystkim braciom; jeśli są także owoce albo świeże jarzyny, można dodać i trzecią. Jeden, hojnie odważony funt chleba jest dostateczną porcją na cały dzień bez względu na to, czy bracia jedzą tylko jeden posiłek, czy też dwa, w południe i wieczorem. Jeżeli mają jeść także wieczorem, szafarz zachowa jedną trzecią tego funta, aby ją podać do obiadu.

Jeśliby praca była bardziej wyczerpująca, opat ma władzę coś jeszcze dodać, skoro uzna to za sto-sowne. Trzeba jednak przede wszystkim unikać braku umiaru, aby nigdy żaden mnich się nie prze-jadał. Nic bowiem nie jest tak sprzeczne z życiem chrześcijańskim jak niepowściągliwość. 9 Pan nasz powiada przecież: Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa i pijaństwa.

Młodszym chłopcom należy dawać nie taką samą porcję jak dorosłym, lecz mniejszą, zachowując umiarkowanie we wszystkim. Mięsa natomiast zwierząt czworonożnych nie powinien nikt w ogóle jadać oprócz chorych, którzy są szczególnie osłabieni.”

Jak powiedział Maciej Michalik, jego założeniem było aby program koncertu oprzeć na Nieszporach cysterskich, czyli wieczornej modlitwie mnichów. Dlatego poszczególne utwory dobrane zostały zgodnie z częściami nabożeństwa a teksty z reguły nawiązują, do wykonywanych utworów. Z ciekawostek warto dodać, że w archiwum jest zachowane tłumaczenie, którego tytuł brzmi: „Reguła błogosławionego i Bogu upodobanego oyca Benedikta świętego z łacińskiego na polski ięzyk pilnie przełożona. Roku Pańskiego 1664 dnia 31 grudnia.”

Pisząc o chorale używam słowa koncert, ale warto pamiętać, że chorał gregoriański to była i jest muzyka typowo użytkowa. Służyła i służy do dziś modlitwie. Przypomniały mi to słowa zakonników, którzy podczas tego wieczoru siedzieli w krużgankach za mną i którzy komentując poszczególne części wieczoru, śmiali się, że dziwnie znajomo im to brzmi. Oczywiście zwracali uwagę, że ich śpiew nie dorównuje wykonaniu profesjonalnych artystów, ale siłą rzeczy słysząc ich rozmowy zaczęłam myśleć o nadal aktualnej funkcji chorału.

I jeszcze warto wspomnieć, że chorał cysterski posiada cechy pozwalające na wyróżnienie go wśród innych śpiewów chorałowych. Przede wszystkim słychać, że jest bardziej surowy i całkowicie podporządkowany tekstowi, co dla chorału cysterskiego wyznaczył już św. Bernard, zwracając uwagę na to, że to tekst ma górować nad muzyką, bo on jest najważniejszy. Muzyka jest tu ujęta w służbie tekstowi.

Tę surowość było bardzo słychać, gdy kwartet TRIPLUM wykonał na bis „Ave Maria” Grzegorza Gerwazego Gorczyckiego, które zabrzmiało po antyfonach jak muzyka z innego świata, jak rewolucja. Było to doskonałe wykonanie. Zresztą działający od ponad 20 lat Męski Kwartet Wokalny TRIPLUM znany jest dobrze publiczności, z licznych prezentacji muzyki dawnej. Ambicją śpiewaków jest docieranie do zapomnianych tekstów utworów pochodzących z okresu od Średniowiecza do Baroku. Zespół składa się z absolwentów Akademii Muzycznej w Krakowie i koncertuje w kraju i za granicą.

Bardzo ciekawy wieczór, warto było!