„Timbuktu”
Reż. Abderrahmane Sissako
Prod. Francja/Mauretania 2014
W Timbuktu – jak wskazuje już sam tytuł – rozgrywa się także akcja najnowszego filmu Abderrahmane Sissako, mauretańskiego reżysera mieszkającego we Francji, autora m.in. „Czekając na szczęście” (2002) i „Bamako” (2006), które również poświęcił wiwisekcji palących problemów rzeczywistości afrykańskiej. Akcję dzieła najnowszego osadził współcześnie. Bezpośrednią inspiracją stały się dla Sissako bulwersujące wydarzenia, do jakich doszło latem 2012 roku w jednym z malijskich miast, gdzie sprawujący kontrolę nad codziennym życiem jego mieszkańców dżihadyści ukamienowali młodą parę żyjącą w nielegalnym związku.
„Timbuktu” to niezwykle ważny głos w sprawie szerzącego się coraz bardziej w różnych miejscach na świecie ekstremizmu religijnego. W mieście, które portretuje, władzę sprawują dżihadyści za pomocą stanowionego przez siebie prawa, wynikającego ze swoistej interpretacji prawd wiary. Nie ma w niej miejsca na miłość, tolerancję, współczucie, zrozumienie, a przecież to fundamenty każdej religii. Liczy się tylko zakaz i bezwzględne tropienie jego naruszycieli. I tak z dnia na dzień w Timbuktu nie wolno słuchać muzyki (notabene film Sissako wykorzystuje fantastyczną muzykę Amine Bouhafy), nie można grać w piłkę nożną, palić tytoniu, kobiety muszą nosić skarpetki i rękawiczki… Nie przeszkadza to temu, że funkcjonariusze nowego porządku sami ukradkiem podpalają papierosy, dyskutują o wyższości Barcelony nad Realem czy Messiego nad Ronaldo, korzystają z telefonów komórkowych, jeżdżą toyotami czy przyozdabiają twarz efektownymi czarnymi okularami.
Film Sissako – przepięknie fotografowany i fantastycznie zagrany – przeraża i ostrzega. Do czego prowadzi ekstremizm religijny, zresztą nie tylko religijny, wszelkie ekstremizmy. Na szczęście to donośny i słyszalny w całym świecie głos, czego dowodem nagrody na festiwalach w Cannes, Chicago, Jeruzalem, siedem statuetek Cezarów, oscarowa nominacja w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny, gdzie uległ jedynie „Idzie” Pawła Pawlikowskiego, również przejmującej – podejmującej sprawy najważniejsze – opowieści.
Jerzy Armata