Spośród dziewięciu tytułów nominowanych do miana najlepszego filmu tylko dwa – „Nebraska” Alexandra Payne’a oraz „Witaj w klubie” Jeana-Marca Vallée – do tej pory nie dotarły na ekrany naszych kin. Najwięcej, bo aż 10 nominacji ma „Grawitacja” Alfonso Cuaróna, przejmująca opowieść o dwójce astronautów usiłujących przetrwać w kosmicznej rzeczywistości – z Sandrą Bullock i George’em Clooneyem w rolach głównych. Taką samą ilość nominacji dostał film Davida O. Russella „American Hustle”, efektowna historia pary oszustów współpracujących z FBI w polityczno-gangsterskiej rozgrywce. W tych samych kręgach – finansjery i FBI – toczy się nowy film Martina Scorsese, pięciokrotnie nominowany „Wilk z Wall Street”, historia kariery i upadku znanego brokera Jordana Belforta, w którego fantastycznie wcielił się Leonardo DiCaprio.

Dziewięć nominacji ma na swym koncie, również oparty na prawdziwej biografii – „Zniewolony. 12 Years a Slave” Steve’a McQueena, historia czarnoskórego muzyka z Nowego Jorku, który zostaje uprowadzony i sprzedany jako niewolnik na południu Stanów Zjednoczonych. „Kapitan Philips” Paula Greengrassa (6 nominacji) to z kolei historia uprowadzenia amerykańskiego frachtowca przez piratów somalijskich. Jeszcze dwa tytuły, które w tym miesiącu weszły na ekrany naszych kin: „Ona” Spike’a Jonze (5 nominacji), niekonwencjonalna opowieść o uczuciu pewnego mężczyzny do kobiety… wirtualnej, oraz „Tajemnica Filomeny” Stephena Frearsa (4 nominacje), frapująca opowieść o starszej kobiecie poszukującej swego syna, którego – jako nieślubne dziecko – musiała oddać do domu opiekuńczego tuż po porodzie, a sama została osadzona w klasztorze.

I jeszcze kilka mocnych oscarowych typów: „Sierpień w hrabstwie Osage” Johna Wellsa, brawurowa historia pewnego rodzinnego pojednania, z nominowanymi rolami Meryl Streep i Julii Roberts, oraz nowy film Woody’ego Allena „Blue Jasmine”, z równie znakomitymi – i nominowanymi – kreacjami Cate Blanchett i Sally Hawkins.

Spośród filmów nieanglojęzycznych należy – moim zdaniem – zwrócić uwagę na: duńskie „Polowanie” Thomasa Vinterberga, wgniatającą w fotel opowieść o pewnym omal nie zlinczowanym nauczycielu, którego w wielkie tarapaty wprawiło niewinne kłamstwo jednej z małoletnich podopiecznych, oraz włoskie „Wielkie piękno” Paolo Sorrentino, nawiązujące swą wymową i poetyką do słynnego „Słodkiego życia” Federico Felliniego.


Jerzy Armata