Sława tego króla tenorów trwa w Polsce do dziś. Kiepura ma swój pociąg, ulice w wielu miastach Polski; pomniki: dwa identyczne, co jest sporą rzadkością, zarówno w Sosnowcu miejscu urodzenia, jak i w Krynicy; tablice pamiątkowe; nagrody teatralne swojego imienia; ; konkursy, a także trwający od 1967 roku w Krynicy Festiwal. Dla nas, Polaków jest przede wszystkim śpiewakiem, dla świata aktorem i amantem filmowym. Pokochały go masy, bo był dowodem, że mit Kopciuszka jest prawdziwy; że można z nizin społecznych wejść na szczyt. Każdy mógł się z nim utożsamić i wierzyć, że można osiągnąć sukces.

Życie Jana Kiepury wygląda jak scenariusz filmowy. W oczach wielu był szczęściarzem. Bo nie dość, że miał ogromne wyczucie, by znaleźć się we właściwym czasie i miejscu, to miał jeszcze szczęście do ludzi. Kiepura jednak uważał, że swój sukces zawdzięcza nie szczęściu a ogromnej pracy: „Dotychczas w życiu zawsze miałem dowody, iż wszelkie osiągnięte wyniki były z matematyczną ścisłością rezultatem mej pracy; uważam, że w życiu każdego człowieka czynnikami jedynie decydującemi są: praca, talent, mózg, charakter i sprawność fizyczna; to z czem się człowiek rodzi, jest elementem, na którym praca powinna budować gmach karjery każdego człowieka” – mówił w wywiadzie dla magazynu „Ilustrowany Kuryer Codzienny” w 1930 roku (autentyczna pisownia wywiadu została zachowana).

Jego kariera zaczęła się w 1923 roku w Sosnowcu w kinie „Sfinks”, gdzie po raz pierwszy wystąpił publicznie. Miał wtedy 21 lat. Potem była Warszawa, Lwów, Poznań, Toruń, Bydgoszcz, Inowrocław, Grudziądz i znowu Warszawa. Z przygodami, bo Jan wbrew ojcu, który widział w nim prawnika, zajął się śpiewaniem. Poza tym jego wrodzony tupet często nazywany wręcz bezczelnością, nie zawsze przynosił oczekiwane przez śpiewaka efekty, zwłaszcza na początku drogi. Występy w Polsce nie przyniosły mu sukcesu, jakiego się spodziewał, więc postanowił wyjechać. Zdecydował się na Paryż, ale wybrał się tam przez Wiedeń, miasto, które okazało się dla niego niezwykle szczęśliwe.

W Wiedniu zainteresowały się nim dwie wpływowe osoby: Franz Schalk, dyrektor Opery oraz znakomita śpiewaczka Maria Jeritza. Od czasu, gdy Jan Kiepura wystąpił w operze „Tosca” Pucciniego u boku Marii Jeritzy zaczął podbijać publiczność i krytykę Wiednia. W 1926 roku prasa obwołała go „królem tenorów” oraz „następcą Carusa”. Potem pokazał się m.in. w partii księcia Kalafa w „Turandot” Pucciniego. W 1929 roku zadebiutował w mediolańskiej La Scali, co tylko umocniło już jego pozycję. Pojawiał się na różnych scenach by w 1938 roku podpisać kontrakt z Metropolitan Opera w Nowym Jorku.

Ale, światową, masową popularność i wielkie pieniądze przyniósł mu film. Zagrał w 12 tytułach, m.in. "Dla Ciebie śpiewam", "Księżniczka czardasza", "Czar cyganerii”, z których każdy miał po kilka wersji językowych. Pokochała go publiczność całego świata. Na planie obrazu „Dla Ciebie śpiewam” poznał swoją przyszłą żonę – Martę Eggerth. To właśnie dzięki wielu wspólnym filmom Kiepurowie zostali uznani za pierwsza parę amantów Europy.

Kiepurę uwielbiali także widzowie Broadway’u, gdzie przez dwa lata grał codziennie wraz z Martą Eggerth „Wesołą wdówkę” oraz teatrów w Budapeszcie, Pradze, Buenos Aires, Paryżu, Wiedniu, Mediolanie, Monachium, Brukseli, Sao Paulo, Hawanie i Rio de Janeiro. Kochali go nie tylko za piękny głos, ale za wrażliwość. Bo nigdy nie był obojętny na los innych. Pomagał, śpiewając i organizując wiele akcji charytatywnych dla Polski. Można go odnaleźć m.in. wśród fundatorów Nowego Gmachu Muzeum Narodowego w Krakowie.

Z Martą Eggerth, młodszą od niego o 10 lat stworzył wspaniałą rodzinę. Wychowywali dwóch synów: Marjana Kiepurę, który jest pianistą i Johna Thade’a, który zmienił nazwisko, by nie kojarzyć się z ojcem, gdyż jest śpiewakiem, także tenorem, mieszkającym w Szwajcarii. Johna miałam okazję poznać w Polsce, gdy przyjechał na 50. Festiwal im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju, gdzie zmierzył się z popularnością i mitem ojca w Polsce.

Marta Eggerth przeżyła męża o 47 lat, zmarła w 2013 roku mając 101 lat. Zawsze pielęgnowała pamięć o Janie Kiepurze. Nigdy powtórnie nie wyszła za mąż i wielokrotnie podkreślała, że Janek był miłością jej życia.