- To jest niesprawiedliwe. Te miejsca powinny być dostępne dla wszystkich. Ja bym pewnie wysiadła, przestawiła i bym zaparkowała. Miejsce jest ogólnodostępne. Na moim osiedlu jest taki jeden gość, który stawia sobie pomalowaną oponę. Czasami muszę przenieść kawałek stojaka z desek, krzesełko. Nie wiem tylko czy ktoś mi potem samochodu nie porysuje kluczami. Może tak się zdarzyć - podkreślają krakowianie.
Jak jednak dodają mieszkańcy Krakowa, czasem są sytuacje, w których powinniśmy być wyrozumiali. Na przykład gdy ktoś robi szybką dostawę do sklepu, albo się przeprowadza i ciężko mu nosić rzeczy na drugi koniec parkingu.
- Rezerwowanie miejsc parkingowych w mieście: zastawianie krzesłami, skrzynkami czy słupkami jest niebezpieczne, ale trudno to w jakikolwiek sposób karać. Jeśli ktoś notorycznie zastawia sobie miejsce parkingowe to trzeba pamiętać, że takim miejscem zarządza zarządca danego terenu. Należy się wtedy zwrócić do takiego zarządcy - mówi Marek Anioł z krakowskiej straży miejskiej.
Osoby, które notorycznie blokują w ten sposób miejsce parkingowe mogą być upomniane lub ukarane mandatem. Często jednak jest tak, że pracownik spółdzielni lub ZIKiT-u nie zdąży o czasie przyjechać na miejsce lub po prostu nie wiadomo kto zastawił w ten sposób parking.
Dodatkowo, jak podkreśla socjolog Maciej Myśliwiec, wystawione krzesła, kubły na śmieci i słupki szpecą miejski krajobraz. "Wychodzę z domu, stawiam taboret i co? Ktoś przyjeżdża i go przestawia. No to wojna. Z jednej strony ktoś mówi, że ta druga osoba nie ma prawa blokować tak miejsca. Z drugiej ktoś mówi, że musi przywieźć towar, dostarczyć osobę niepełnosprawną. Dobrze by było, żeby ludzie jednak wystąpili na ścieżkę formalną, żeby takie specjalne miejsca wyznaczać" - mówi.
Jak dodaje Myśliwiec, problemem często jest także brak normalnych miejsc parkingowych. To z kolei powoduje, że ludzie zaczynają kombinować.