Władysław Kosiniak-Kamysz domagał się także poszanowania pracy rolników przez mieszkańców miast: "nie będzie bezpieczeństwa żywnościowego bez rolników w Polsce, a oni po prostu każdego dnia upadają" - podkreślał.
Prezes PSL skierował w tej sprawie pismo do komisarza UE do spraw Rolnictwa Janusza Wojciechowskiego. 

Jak poinformował, otrzymał list od Janusza Wojciechowskiego za pośrednictwem mediów społecznościowych. „To akt desperacji. Komisarz Wojciechowski jest bezradny, zwrócił się o pomoc do szefa jedynej partii, która zna się na polskim rolnictwie (…), żeby rozmawiać z komisarzami, którzy wywodzą się z Europejskiej Partii Ludowej” - mówił prezes PSL.

„Panie komisarzu, my będziemy ze wszystkimi rozmawiać - i z tymi z Europejskiej Partii Ludowej i z innych, bo nasi europosłowie, inaczej niż europosłowie PiS-u, z którego się pan wywodzi, głosowali przeciwko przedłużeniu wolnego handlu z Ukrainą” – powiedział Kosiniak-Kamysz.

Przedstawił też komisarzowi Wojciechowskiemu cztery postulaty do realizacji.

Po pierwsze, PSL domaga się, aby komisarz przekonał polski rząd do wprowadzenia kaucyjnego systemu bezpieczeństwa, który w zamyśle PSL ma chronić polskie rolnictwo. Chodzi o to, żeby np. na jedną tonę zboża nałożyć 1 tys. kaucji – przy takim rozwiązaniu zboże – mówił szef ludowców – nie zostałoby w Polsce. „Zboże techniczne wjeżdżało do Polski, to zniszczyło rynek” – wskazał szef PSL.

Drugi postulat to skup interwencyjny zboża w Europie i przekazanie zboża do krajów potrzebujących. „Żeby UE stała się miejscem interwencji na rynkach wspólnotowych. Kupić to zboże, które jest nadwyżką i wytransferować do krajów, gdzie potrzeba, żeby z nich było migracji” – wyjaśnił Kosiniak-Kamysz.

Po trzecie, ludowcy domagają się „odejścia od ograniczania produkcji rolnej w Europie”. „Ma się ona zwiększyć, bo to części naszego bezpieczeństwa narodowego żywnościowego” – uzasadnił prezes PSL.

Czwarty postulat ludowców to zwiększenie grupy produktów objętych zakazem sprowadzania do Polski. „Pisze pan w liście do mnie, żeby lobbować za przedłużeniem zakazu sprowadzania pszenicy, kukurydzy, słonecznika i rzepy do Polski. My nie tylko mówimy o przedłużeniu, ale o zwiększeniu grupy tych produktów o owoce miękkie, jaja, drób, miód” – wyliczał Kosiniak-Kamysz.

Powołując się na słowa Artura Tabora, którego gospodarstwo odwiedził, podkreślił, że w Ukrainie nie ma indywidualnego rolnictwa, a są wielkie korporacje często o wpływach rosyjskich.

„To (pomoc-PAP) nie idzie dla ukraińskich rolników, tylko dla oligarchów rezydujących najczęściej na Cyprze” – powiedział szef ludowców.

Mówił o trudnej sytuacji rolnictwa na przykładzie Artura Tabora. Skończył on dwa kierunki na Uniwersytecie Rolniczym, powrócił na wieś, by rozwiać gospodarstwo otrzymane od rodziców, a teraz stoi przed widmem upadku.

Zdaniem Artura Tabora „sytuacja w rolnictwie jest dramatyczna”.

„Ostatnie dwa lata w życiu to dramat. Niestety państwo niszczy polskie rolnictwo od podstaw” – powiedział na konferencji prasowej. Mówił o dużych kosztach ponoszonych przez rolników i niskich cenach, za które muszą sprzedawać swoje produkty.

Rolnik korzystając z unijnej dotacji zamontował w fotowoltaikę. Miesiąc temu – jak opisywał – dostał roczne rozliczenie, fakturę na ponad 10 tys. zł. „Nie wiem za co” – powiedział skarżąc się, że kiedy chciał wyjaśnić sprawę był odsyłany z infolinii na infolinię.

Wicestarosta bocheński Ryszard Drożdżak ocenił, że potrzebne jest specjalne prawo dla rolników mieszkających na wsi. Z jego informacji wynika, że obecnie rolnicy spotykają się z niechęcią niektórych osób z miasta, osiedlających się na wsi - przeszkadza im np. to, że rolnik czasami pracuje w niedzielę.

Zdaniem wicestarosty konieczna jest również reforma finansowa samorządów, ponieważ – jak mówił – Polski Ład spowodował zmniejszenie finansów samorządów. „Część samorządów będzie miało trudności ze stworzeniem budżetu na następny rok” – ocenił.