W miejscu, gdzie doszło do ulatniania się substancji oraz wybuchu ognia w poniedziałek do późnego wieczora pracował prokurator, policja i biegły z zakresu pożarnictwa.
Ustalono, że gaz wyciekał z nieszczelnego gazociągu. Teraz śledczy wyjaśniają, dlaczego zapalił się ogień. Brane są pod uwagę różne opcje.
Do przypadkowego zaprószenia ognia mógł doprowadzić przechodzień, rzucając na przykład zapałkę, czy papierosa i w ten sposób doszło do pożaru. Brana jest także pod uwagę wersja, że poluzowane płyty rurociągu, które tarły o siebie przez jakiś czas, doprowadziły do powstania iskry, która zainicjowała ogień
- wyjaśnia Oliwia Bożek Michalec z prokuratury okręgowej w Krakowie.
Kluczowa okaże się też opinia biegłego z zakresu pożarnictwa. Konieczna, do ustalenia przyczyn, będzie także dokumentacja techniczna wyjaśniająca, w jakim stanie były rury. Przesłuchani mają być świadkowie, sprawdzony monitoring.
Jak dodaje prokuratur Oliwia Bożek Michalec, mieszkańcy od dłuższego czasu mieli skarżyć się na zapach ulatniającego się gazu.
Do rozszczelnienia instalacji gazowej doszło w poniedziałek około godz. 4 na terenie ogródków działkowych na osiedlu Podwawelskim. Wyciek gazu nie był niebezpieczny.
Obyło się bez ewakuacji uczniów z pobliskiej szkoły i mieszkańców. Wszyscy jednak z uwagą przyglądali się gigantycznemu pożarowi. Jak wyjaśniały służby – aby powstrzymać ogień należało wyłączyć gaz w uszkodzonym gazociągu.
Dla służb kluczowe było zapewnienie dostępu do alternatywnego źródła gazu dla mieszkańców pobliskiego osiedla.