Kraków czeka na 30 nowych, ponad 30-metrowych tramwajów. Będą to tramwaje dwukierunkowe, które doskonale sprawdzają się na przykład w sytuacji, gdy na trasie nie ma pętli. W Krakowie taka sytuacja jest obecnie na Wzgórzach Krzesławickich, gdzie ze względu na remont, normalne tramwaje nie mogą zawracać. Również planowana linia na Azory, gdy już powstanie, w pierwszym etapie nie będzie miała pętli – to znaczy, że dzięki nowym tramwajom, trasa będzie mogła być w użyciu od samego początku. Jak zauważa Marak Gancarczyk z krakowskiego MPK, pojawienie się nowych tramwajów będzie jednak oznaczało o wiele więcej – z Krakowa znikną bowiem ostatnie „akwaria”.
To będzie oznaczać, że z Krakowa znikają wszystkie tramwaje wysokopodłogowe. Nie zobaczymy już w ruchu regularnym a ni wagonów 105Na, ani wagonów E1C3. To będzie oznaczała, tak jak w przypadku autobusów, że każdy tramwaj, który zatrzyma się na krakowskim przystanku, będzie miał niską podłogę albo element niskiej podłogi. I wszystkie tramwaje będą tak jak autobusy klimatyzowane.
Za dostarczenie nowych tramwajów odpowiada PESA - polski producent z Bydgoszczy. Pierwsze z nich wyjadą na podwawelskie tory na początku 2028, a ostatnie na początku 2029 roku.
Historia „akwariów”
Pierwszy Konstal wyjechał na krakowskie torowiska w 1975 roku. Wtedy przedstawiano je jako nowoczesne i niemal bezawaryjne wagony. Wśród zalet wskazywano między innymi na dużą prędkość, którą mogły rozwijać na trasie, oraz trzy pary dwuskrzydłowych i automatycznych drzwi, które umożliwiały szybką wymianę pasażerów. Dziś – zwłaszcza ze względu na brak klimatyzacji oraz wysokie i strome schodki - to zmora głównie dla osób starszych, niepełnosprawnych oraz dla matek z dziećmi.
Przez lata „akwaria” czy nazywane przez złośliwych „trumnami” wagony stopniowo ustępowały miejsca kolejnym, nowocześniejszym składom: tramwajom dwukierunkowym, wiedeńczykom, kolejnym generacjom bombardierów, wreszcie Krakowiakom produkowanym przez bydgoską Pesę i Lajkonikom Stadlera.