- W takich warunkach nie da się przenocować, aby zająć się dzieckiem. Na sali jest zwykle jedno krzesło. Jak rodzic ma na takim krześle chociaż chwilę odpocząć? Mój syn przyniósł sobie karimatę i śpi pod łóżkiem dziecka" - informuje w rozmowie z Radiem Kraków Barbara Kownacka.
Przedstawiciele szpitala odpowiadają, że w salach jest zbyt mało miejsca, aby mogły tam stanąć dodatkowe łóżka dla rodziców. "Każde rozłożenie dodatkowego łóżka powoduje, że jest mniejszy dostęp personelu do chorego dziecka. W naszym szpitalu przebywają dzieci bardzo chore i w każdym momencie może się okazać, że dostęp do pacjenta będzie konieczny" - tłumaczy zastępca dyrektora szpitala w Prokocimiu Andrzej Bałaga.
Warunki na niektórych oddziałach mają zmienić się po zakończeniu remontu tzw. okrąglaka - budynku, w którym mieszczą się 4 oddziały. Jak informuje dyrekcja, na każdym wyremontowanym oddziale znajdzie się pokój do odpoczynku dla rodziców. Będą w nich kanapy, stolik, czajnik, ale nie będzie możliwości nocowania w szpitalu.
Artykuł poruszył innych słuchaczy Radia Kraków, którzy napisali na nr 500 202 323 (pisownia oryginalna):
Dzien dobry. Bratowa miala maluszka w Prokociumiu 3 tygodnie. Jest w 7 miesiacu ciazy i nawet zabronili Jej rozlozenia karimaty. Musiala siedziec cala nocna sztywno na krzesle. Oj to byla droga przez meke nie zycze nikomu. Pozdrawiam Natalia
Rodzice nie chca pokoi socjalnych. Ktory rodzic bedzie pic kawke lub spac zostawiajac dziecko samemu. W szpitalu na Strzeleckiej przy lozkach postawione sa rozkladane, przyzwoite fotele. Przy lozkach dzieci, nie w osobnych pomieszczeniach socjalnych. Niewyobrazam sobie spac pod lozkiem jak pies albo w osobnym pokoju. Nietrafiony pomysl.Pozdrawiam, Kasia(mama dwoch corek, doswiadczona pobytami w szpitalu z dziecmi).
(Teresa Gut/ew)
Obserwuj autora na Twitterze: