Kraków z nowego unijnego budżetu chce wydać około 11 mld zł. Wśród inwestycji, które mają powstać za te pieniądze jest między innymi Dolina Krzemowa, w ramach projektu "Nowa Huta przyszłości". Europoseł PO proponuje między innymi współpracę z naukowcami w tworzeniu centrum energii odnawialnej, która ma powstać w ramach tego zadania.
"Musimy dowiedzieć się jak ma to dokładnie wyglądać" - zastrzegał Sonik. Jego zdaniem pomysł metra nie ma szans na realizację, bo nie jest jeszcze przygotowany. Metra nie ma też na liście inwestycji, które mogłyby powstać za unijne pieniądze.
Propozycja podziału unijnych pieniędzy nie jest jeszcze ostateczna. Małopolska ma dostać najwięcej - obok Śląska - pieniędzy. Przeciwko takiemu podziałowi protestują politycy i samorządowcy z innych regionów. Wkrótce okaże się, jakie wpływy mają małopolscy politycy i czy uda się zachować te pieniądze.
Według wstępnych przymiarek Małopolska ma dostać w latach 2014-2020 dwa miliardy czterysta milionów euro.
Przeczytaj zapis rozmowy porannej Jacka Bańki z Europosłem Bogusławem Sonikiem.
Zerkał Pan nocą na galę oscarową?
- Nie, rano wysłuchałem wyników. To są zawsze ładne obrazki. Wielka gala, piękne stroje.
Zaskoczenia jednak nie ma.
- Zaskoczenia nie ma. To potwierdza hegemonię kina amerykańskiego, które podbija wyobraźnie widzów.
Gala udowadnia też, że kino potrafi być sztuką. Mam tu na myśli „Miłość” Hanekego. Zostawmy to. Panie Pośle, władze Małopolski przestrzegają, żeby nie dzielić skóry na niedźwiedziu bo prawie 2 miliardy 400 milionów euro to na razie wstępna przymiarka. To się jeszcze może zmienić?
- To się na pewno może zmienić. Po pierwsze, budżet jeszcze nie jest zatwierdzony przez Parlament Europejski, ale myślę, że poruszamy się w granicach między 2 miliardy – 2 miliardy 400 milionów. Tutaj na pewno wyobraźnia zaczyna pracować. Bez znaczenia czy to będzie trochę więcej czy trochę mniej.
Władze Małopolski mówią, że to taka niedźwiedzia przysługa. Jak się okazało, że Małopolska jest druga po Śląsku, to inni Marszałkowie pokazują swoje niezadowolenie. Pytają, dlaczego akurat Małopolska zaraz po Śląsku.
- Zawsze jest tak, że ktoś jest niezadowolony. Tutaj się okaże, jakie mamy wpływy w polityce regionalnej, czy potrafimy utrzymać tę pozycję. Małopolska na to zasługuje. W poprzedniej perspektywie nie była zbyt łaskawie potraktowana. Jest także pewnym kołem napędowym i wizerunkowym Polski. Warto tutaj inwestować. Są tutaj ludzie przedsiębiorczy, którzy potrafią wykorzystać te pieniądze.
Liczy Pan na dobrą współpracę marszałka Sowy z minister Bieńkowską?
- Jak najbardziej, ale też na współpracę polityków krakowskich i małopolskich, którzy na co dzień spotykają się z minister Bieńkowską.
Jakie powinny być priorytety po 2014 roku w Małopolsce? Transport przede wszystkim?
- Przypomnę ogólne priorytety unijne. W tej chwili budżety unijne są dużo bardziej obciążone wskazaniami. Strategia do roku 2020 jasno mówi, że liczy na zazielenianie gospodarki, co ma tworzyć miejsca pracy. To jest taki motyw wszystkich budżetów, abyśmy byli bardziej innowacyjni. Infrastruktura schodzi raczej na drugi plan.
Samorządowcy jednak mówią częściej o infrastrukturze, mimo że to drugi plan.
- Tutaj bym się skłaniał ewentualnie do wspierania rozwiązań promujących transport zbiorowy, ponieważ one wpływają na zmniejszenie zatrucia powietrza. Taki projekt, który się pojawia jak inwestycja i ożywienie przestrzeni Nowej Huty. To jest na razie bardzo enigmatycznie zapisane, ale jeżeli by to nabrało kształtu, który miałby charakter innowacyjny, to wtedy tak.
Przechodzimy do Krakowa. 11 miliardów złotych. Tyle mają kosztować inwestycje unijne w Krakowie. Pan wspomniał o projekcie wartym 2 miliardy - „Nowa Huta przyszłości”. Tutaj jednak także dominuje infrastruktura i transport.
- Tak, ale to nie będzie żadna konkurencyjność. Zawsze twierdziłem, że Nowa Huta powinna być połączona z Krakowem szybką kolejką. To powinno być już jednak dawno zrealizowane, ale nie tylko to. Jeżeli Nowa Huta ma mieć przyszłość to musi tam powstać coś, co będzie tam przyciągało nie tylko mieszkańców Nowej Huty, ale cały biznesowy świat.
Ta zrewitalizowana przestrzeń Nowej Huty będzie najważniejszym krakowskim projektem? Bo chyba nie kładka na Ludwinów.
- Myślę, że najważniejsza będzie też współpraca z naukowcami z AGH w tworzeniu centrum energii odnawialnych i wykorzystanie tych 20%, które mają być przeznaczone na zielone tereny. To co powstanie w Nowej Hucie może być najważniejsze, pod warunkiem, że się jasno dowiemy na czym to polega. Powstanie innowacyjnego i biznesowego centrum - to tak.
Jednocześnie szef klubu radnych Platformy Obywatelskiej mówi, że zapomniano o metrze. Skoro to mają być ostatnie tak duże pieniądze z Unii do 2020 roku to jeżeli rozpoczynać w Krakowie budowę metra to właśnie teraz. Powinniśmy się na to decydować?
- Nie wydaje mi się, aby ten projekt był na tyle przygotowany, abyśmy mogli go obronić w walce o fundusze unijne. Zawsze byłem zwolennikiem metra i to szczególnie łączącego dzielnice peryferyjne z centrum Krakowa.
Podkreśla Pan tę innowacyjność. Czy w obliczu tej nowej perspektywy Kraków nie powinien budować naukowego zaplecza związanego z wydobyciem gazu łupkowego?
- To trochę się dzieje. Może nie tak szumnie i głośno. Mamy instytut nafty i gazu, który ma fachowców, którzy się dobrze na tym znają i mamy AGH, która notuje duży nabór na ten kierunek. Myślę, że uniwersytety powinny tą szansę wykorzystać. Mimo, że gaz nie występuje na naszym terenie to powinniśmy mieć zaplecze technologiczne. Mogłaby być wtedy Akademia Górniczo-Hutniczo-Łupkowa.
Akademia Górniczo-Hutniczo-Łupkowa?
- Tak. Na tej uczelni będzie przebiegał nerw technologiczny.
Co może oznaczać dla nas przystąpienie Niemiec do tej koalicji antyłupkowej?
- Poczekajmy. To są sprzeczne zdania płynące z Niemiec. Można tam zauważyć takie dwa nurty. Jeden mówi: „Odrzućmy metodę szczelinowania hydraulicznego i zablokujmy wydobycie gazu łupkowego” a drugi: „Wprowadźmy pewne ograniczenia, które dawałyby bezpieczeństwo ludziom i środowisku i powiedzmy jakie to są zabezpieczenia”. Który nurt zwycięży? Niebezpieczne byłoby, dla Europy i Polski, przyjęcie takiego stanowiska jak Francja, która wyeliminowała wydobycie gazu łupkowego. Wsparcie przez Niemcy oznaczałoby wiatr w żagle dla wszystkich przeciwników gazu łupkowego oraz otwierałoby szeroką drogę Komisji Europejskiej aby wprowadzać jak najbardziej restrykcyjne zakazy.
Co by dla nas oznaczał zakaz szczelinowej metody wydobycia gazu łupkowego dla całej Europy?
- To samo, co dzisiaj dla gazu łupkowego – niemożność wydobycia. Nie ma teraz innej metody wydobywania gazu łupkowego.
De facto ten zakaz zablokowałby całe wydobycie.
- Zablokowałby. Mówię to tym wszystkim, którzy twierdzą, że Europa nie może wprowadzić moratorium na wydobywanie gazu łupkowego. Owszem, nie może przegłosować, że nie wydobywamy gazu łupkowego, ale może wyeliminować pewną metodę, która zdaniem Komisji Europejskiej będzie niebezpieczna.
Duże jest niebezpieczeństwo wprowadzenia takiego zakazu?
- Nie sądzę, żeby komisja się na to zdecydowała. Raczej będzie walka o wprowadzenie drobniejszych zabezpieczeń, które będą utrudniać wydobycie, ale go nie uniemożliwią.
(Marek Solecki/jg/dw)