Na ulicy Centralnej w Krakowie powstała - chyba najsłynniejsza obecnie - samowola budowlana. Zdjęcie tej "perły architektury", domu jednorodzinnego obudowanego blokiem, obiegły już chyba całą Polskę. "Dziwne, ciekawe kto na to wydał zgodę. Przecież to dom zbudowany na domu" - mówią Radiu Kraków krakowianie.
Budynek powstał niezgodnie z prawem - przyznała też Małgorzata Boryczko, powiatowy inspektor Nadzoru Budowlanego. Teraz czas na rozbiórkę, ale jak się okazuje, nie jest to takie łatwe. "Każdy inwestor, w stosunku do którego orzeczono nakaz rozbiórki tak dużych obiektów, będzie wykorzystywał wszystkie możliwości, jakie dają nam przepisy prawa, jeśli idzie o ewentualne wzruszenie takiej decyzji. Tak też się dzieje w tym przypadku" - ocenia Małgorzata Boryczko.
Właściciel odwołuje się od każdego wyroku sądu. Praca sądów też nie należy do najszybszych, więc ta historia toczy się już od blisko 5 lat. Jeszcze dłużej trwa próba wygzekwowania wyburzenia budynku przy ulicy Zakopiańskiej - w rejonie skrzyżowania z ul. Białostocką. Budynek, nie dość że doprowadził do zapadnięcia się Zakopianki, to przesłania okolicznym meiszkańcom... cały świat.
"To dla nas dramat. Ten budynek jest bardzo wysoki. Wszystkie nasze okna części dziennej wychodzą na budynek. To porażka" - skarżą się mieszkańcy. W tym przypadku również próba wymuszenia rozbiórki na właścicielu trwa od wielu lat - jak na razie bezskutecznie.
Samo prawo prawdopodobnie nie jest najlepsze, skoro właściciele mogą bronić się latami przed rozbiórką. Ale i władze Krakowa dają czasami sygnały, że warto budować - niekoniecznie zgodnie z literą prawa. Warto przypomnieć choćby historię osiedla wybudowanego na terenach Garbarni. Teren ten przy ul. Konopnickiej przekazano Klubowi Sportowemu na mocy umowy o użytkowaniu wieczystym podpisanej w 2012 roku. Umowa zezwalała na budowę w tym miejscu tylko obiektów sportowych. Klub założył jednak spółkę z deweloperem i rozpoczął budowę w tym miejscu... dużego osiedla mieszkaniowego, na które zezwolenie wydali... miejscy urzędnicy. Co ciekawe, Urząd Miasta Krakowa, mimo że osiedle powstało w zasadzie niezgodnie z przepisami, zalegalizował tę budowę po zapłaceniu przez dewelopera 4 mln zł.
To był bardzo niebezpieczny precedens - uważa radny miejski Aleksadner Miszalski. "To nie daje dobrego przykładu. W ten sposób każdy może wybudować coś niezgodnie z prawem, a potem opłacić to z części osiągniętych zysków. W takich sytuacjach miasto powinno nakazywać rozbiórkę. Inwestorzy nie mogą liczyć na przychylność ze względu na jakieś znajomości w urzędzie. Nie po to uchwalamy plan zagospodarowania terenu, by ktoś go naginał" - komentuje radny.
A jednak. W Krakowie zalegalizowano takie "naginanie". Ale Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowalanego przypomina też, że w ostatnich latach doszło jednak do kilkunastu rozbiórek. Zniknął dom przy ulicy Kosocickiej, przy ul. Nitscha wyegzekwowano rozbiórkę jednej kondygnacji budynku, a przy placu Wolnica rozebrano domek jednorodzinny.
(Grzegorz Krzywak/ew)