Na rozprawie 23 maja sąd rozpoczął przesłuchiwanie biegłego kardiochirurga Marka Cisowskiego, którego przesłuchanie będzie kontynuowane w terminie późniejszym. 24 maja przed sądem stanął jeden z koordynatorów opinii zbiorczej Mariusz Kobek. Jego przesłuchanie sąd kontynuował w środę.

Na początku rozprawy jeden z obrońców oskarżonego Dariusza Dudka, mec. Krzysztof Bachmiński, złożył wniosek o przedłożenie przez prokuratora "protokołów przeszukań i zatrzymań oraz postanowień o zarządzeniu takich czynności procesowych" – w celu ustalenia, czy dokumenty i opinie cząstkowe, na które powołuje się w toku procesu prokuratura, zostały zdobyte w sposób legalny.

Wniosek poparli także inni obrońcy, którzy wskazywali m.in., że prokuratura dąży w ten sposób do podważenia wiarygodności dowodowej biegłych. Mec. Małgorzata Dąbrowska-Kardas wskazywała ponadto, że "opinie prywatne i wstępne nie mają żadnego znaczenia procesowego, bo tylko końcowa opinia ma znaczenie procesowe".

Przeciwko wnioskowi oponował prokurator wskazując m.in., że obrońcy "chcą wmanewrować sąd w kryptokontrolę postępowania przygotowawczego na etapie procesu odwoławczego". Sąd zdecydował, że rozstrzygnie wniosek w terminie późniejszym.

Podczas środowej rozprawy biegły stwierdził m.in., że w jego ocenie kwestie zasadnicze zostały w opinii wyjaśnione, a stanowisko dotyczące wątpliwości zostało wyjaśnione w opinii uzupełniającej. Zaprzeczył, by biegli w opinii zbiorczej dążyli do kompromisu za wszelką cenę, niwelując różnice z opinii cząstkowych. "Sąd powołał specjalistów wysokiej klasy i trudno nam było negować ich ustalenia. Kompromis to nie kwestia błędu, tylko uznanie argumentów innej strony" – mówił biegły.

W odpowiedzi na pytania oskarżycieli dr Kobek przyznał m.in., że w opiniach odnotowane zostały nieprawidłowości w zakresie leczenia przeciwzakrzepowego i mogły one mieć wpływ na wystąpienie zakrzepicy w stentach. "Pragnę jednak dodać, że w opinii zasadniczej odnotowaliśmy, że tego typu powikłanie może zdarzyć się nawet przy w pełni prawidłowym postępowaniu farmakologicznym" – zastrzegł.

Potwierdził również, "co przewija się w opinii", że kiedy u pacjenta wystąpiły objawy wstrząsu kardiogennego, stwierdzono opóźnienie przy wdrożeniu leczenia, co mogło mieć wpływ na wystąpienie nieodwracalnych zmian martwicy mięśnia sercowego – a w konsekwencji doprowadzić do śmierci pacjenta. "Dwa z trzech kryteriów zawału serca zostały spełnione; możliwe że lekarz oczekiwał na wyniki badań" – zaznaczył biegły.

"Problem polegał na tym, że tak naprawdę nie można było określić przyczyny wystąpienia tego wstrząsu. Nie każdy wstrząs kardiogenny wymaga interwencji zespołu hemodynamicznego. Jeżeli ta przyczyna została określona jako ostry zespół wieńcowy, wymagało to natychmiastowej interwencji. Z treści naszej opinii wynika, że już później rozpoznano to jako ostry zespół wieńcowy. Dopiero kiedy postawiono rozpoznanie ostrego zespołu wieńcowego, wówczas zaistniały przesłanki do wezwania zespołu hemodynamicznego" – podkreślił dr Kobek.

Poinformował, że pacjent mógł być już przyjęty do szpitala z zespołem ostrego zespołu wieńcowego z martwicą serca, co nie uwidoczniło się w badaniach biochemicznych, a co wykazały potem badania histopatologiczne. "Możliwą przyczyną dolegliwości mogło być było nałożenie się zarówno zmian martwiczych w mięśniu sercowym (powstałych ok. 7 – 10 dni przed przyjęciem do szpitala), których czas określono po śmierci, jak i związanych z wystąpieniem zapalenia osierdzia. W oparciu o kryterium morfologiczne nie sposób określić, które z dolegliwości chorego w danym momencie były bardziej związane przyczynowo z jednym lub drugim czynnikiem. Chciałbym dodać, że tego typu zmiany, tzn. martwica mięśnia sercowego i zmiany okołoosierdziowe zostały w pełni potwierdzone badaniem histopatologicznym" – dodał biegły.

Z powodu wielu specjalistycznych pytań sądu i stron przesłuchanie biegłego będzie kontynuowane podczas jednej z kolejnych rozpraw. Sąd wyznaczył terminy sześciu kolejnych rozpraw aż do połowy października.

Jerzy Ziobro, ojciec obecnego ministra sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego, był leczony od 22 czerwca 2006 r. w Szpitalu Uniwersyteckim UJ w Krakowie. Zmarł 2 lipca 2006 r. Prokuratura dwukrotnie umarzała śledztwo w tej sprawie, w 2011 r. rodzina zmarłego złożyła w sądzie własny akt oskarżenia. W 2016 r. do sprawy po stronie oskarżycieli przystąpiła prokuratura i proces toczył się z oskarżenia publicznego.

W procesie oskarżonymi są: ówczesny kierownik II oddziału Kliniki Kardiologii i oddziału klinicznego szpitala prof. Jacek D., ówczesny lekarz tego oddziału i wiceszef pracowni hemodynamiki, a obecnie szef II oddziału Klinicznego Kardiologii oraz Interwencji Sercowo-Naczyniowych prof. UJ Dariusz Dudek (wyraził zgodę na podawanie nazwiska), lekarka dyżurna Katarzyna S. i ordynator sali monitorowanej Andrzej K.

Lekarzy oskarżono, że "pomimo ciążącego na nich szczególnego obowiązku opieki nad pacjentem (...) narażony on został na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, skutkiem czego pacjent 2 lipca 2006 r. zmarł". Zarzuty dotyczyły nieprawidłowej diagnozy i wyboru nieprawidłowego leczenia - m.in. przeprowadzenia zabiegu angioplastyki wieńcowej (założenie stentów) zamiast operacji kardiochirurgicznej (wszczepienia by-passów), braku konsultacji kardiochirurgicznej, nieprawidłowości w leczeniu farmakologicznym.

W toku procesu oskarżeni nie przyznali się do winy i odmówili odpowiedzi na pytania oskarżycieli oraz ich pełnomocnika.

W lutym ub.r. Sąd Rejonowy dla Krakowa Śródmieścia uznał, że nie było związku między działaniami lekarzy a śmiercią pacjenta i uniewinnił czwórkę lekarzy. W uzasadnieniu wyroku sąd stwierdził, że zebrany materiał dowodowy - wiarygodny i miarodajny w ocenie sądu - nie daje podstaw do przyjęcia, że postępowanie oskarżonych nosiło cechy błędu medycznego, skutkującego narażeniem pacjenta na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Natomiast zaistniałe w przebiegu leczenia komplikacje i powikłania zdrowotne należy uznać za niepowodzenie lecznicze, mieszczące się w granicach przyjętego ryzyka - stwierdził sąd.

Apelacje od wyroku wnieśli oskarżyciel publiczny i pełnomocnicy trojga oskarżycieli posiłkowych oraz oskarżyciel posiłkowy Witold Ziobro. Wśród przytoczonych w apelacjach szczegółowych zarzutów znalazły się m.in. sformułowania o narażeniu pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia poprzez niestosowanie się do standardów wiedzy medycznej, zatajenie przed rodziną licznych powikłań i zawału okołooperacyjnego, braki w dokumentacji, brak konsultacji kardiochirurgicznej, pozostawienie powikłań bez zaopatrzenia, odstawienie leku, brak reakcji na stan pacjenta i pozostawienie go cierpiącego.

 

 

(PAP/ko)