BONY TURYSTYCZNE
Bony turystyczne to forma rządowego dofinansowania dla rodzin z dziećmi, a w efekcie - branży turystycznej. Bony były dostępne w Polsce w latach 2020-2023. Czyli w okresie pandemii, gdy ruch turystyczny znacznie spadł. Pieniądze z bonu mogły być wykorzystane na wyjazdy i podróże na terenie Polski do opłacenia noclegów.
ZAWIADOMIENIA W PROKURATURZE
Jak informuje prokuratura okręgowa w Krakowie - do prokuratury w Wieliczce w okresie od 2023 roku do końca 2024 wpłynęło 1500 zawiadomień od Polskiej Organizacji Turystycznej o złożeniu przez rodziców dzieci z niepełnosprawnościami niezgodnego z prawdą oświadczenia. Rodzice ci nie załączyli do wniosku o Bonie Turystycznym orzeczenia o niepełnosprawności dzieci - albo go nie posiadali, albo był to wynik nieuwagi. Ale wszystkie dzieci były osobami niepełnosprawnymi.
Jak się okazało, część z tych dzieci nie posiadała wymaganego ustawą orzeczenia lekarskiego o niepełnosprawności. Natomiast wszyscy rodzice dysponowali orzeczeniem o konieczności ich nauczania indywidualnego. Dzieci te w odczuciu faktycznym i społecznym były i są osobami niepełnosprawnymi. Oczywiście nie odpowiadało to definicji wskazanej w ustawie, która wymaga orzeczenia lekarskiego do przyjęcia niepełnosprawności
- mówi prokurator Oliwia Bożek-Michalec z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Prokuratura informuje, że większość wniosków składana była przez internet. System w żaden sposób nie "blokował" rodziców i wnioski bez załączonego orzeczenia były akceptowane przez system. W konsekwencji pieniądze były przyznawane wnioskującym.
System ten w żaden sposób nie weryfikował tego, czy dokumenty przez nich złożone są takie, jak być powinny. Zresztą rodzice wielokrotnie nie mogąc sobie z tym poradzić składali również te wnioski korzystając z pomocy pracowników ZUS-u
- dodaje Bożek-Michalec.
Wnioski były później weryfikowane przez Polską Organizację Turystyczną, która stwierdziła, że część rodziców nie załączyła orzeczenia o niepełnosprawności. Skutkiem tego było złożenie 1500 zawiadomień do prokuratury o złożeniu fałszywego oświadczenia jak i wyłudzenia pieniędzy. Prokuratura odmawia jednak wszczęcia postępowań w tej sprawie ze względu na brak znamion przestępstwa.
Żeby przyjąć, że przestępstwo to zostało popełnione, trzeba przypisać działanie umyślne, czyli ktoś musi być świadom, że wprowadza w błąd. Tutaj takiej sytuacji nie było. Ponadto niejednokrotnie te zawiadomienia składane były już, kiedy rodzice wezwani przez PTO zwrócili te pieniądze, albo zostały one od nich wyegzekwowane w drodze postępowania egzekucyjnego. Ci ludzie działali w dobrej wierze z przeświadczeniem, że to świadczenie im przysługuje
- wyjaśnia prokurator.
Prokuratura zwraca też uwagę, że w błąd nie można wprowadzić... systemu informatycznego. Jak mówi prokurator Oliwia Bożek-Michalec system akceptował wnioski i przeprowadzał rodziców przez kolejne kroki. Wskazuje, że wnioski powinny być weryfikowane na etapie ich składania.
Podkreśla też stres, jaki zawiadomienia powodowały u rodziców lub opiekunów prawnych dzieci. A także to, że koszty działania prokuratury i postępowań komorniczych znacznie przewyższają kwoty samych bonów turystycznych.
Według prokuratury mamy tu do czynienia z błędem w legislacji. Zaznacza ona, że zawiadomienia były składane niesłusznie.
POT: "JESTEŚMY ZOBOWIĄZANI DO ZŁOŻENIA ZAWIADOMIENIA"
Jak czytamy w odpowiedzi mailowej od Polskiej Organizacji Turystycznej - bony składane były samodzielnie przez rodziców lub opiekunów dzieci poprzez załączenie oświadczenia o legitymowaniu się przez dziecko jednym z trzech dokumentów, który wskazał ustawodawca w ustawie o Polskim Bonie Turystycznym:
1. orzeczeniem o niepełnosprawności,
2. orzeczeniem o niezdolności do pracy i/lub samodzielnej egzystencji lub
3. orzeczeniem o niezdolności do pracy w gospodarstwie rolnym i/lub samodzielnej egzystencji.
1500 osób jednak nie załączyło jednego z tych trzech dokumentów. Ale wnioski zostały zaakceptowane, a środki w ramach bonów - przekazane na konto ZUS.
POT przekazuje, że wnioski składane były pod rygorem odpowiedzialności karnej za złożenie fałszywego oświadczenia.
Z chwilą złożenia oświadczenia rodzic otrzymywał w trybie natychmiastowym środki na konto. Jak informuje POT - "samodzielna aktywacja bonu wymagała w związku z tym dołożenia należytej staranności przez rodzica, albowiem złożenie niezgodnego z prawdą oświadczenia było obarczone ryzykiem poniesienia odpowiedzialności karnej."
W mailu czytamy, że "tak przewidziana procedura miała na celu szybkie przyznanie świadczeń rodzicom dzieci z niepełnosprawnościami, gdyż mając na uwadze, że program obejmował teren całej Polski, a jego wdrożenie w życie było bardzo dynamiczne, przyznanie świadczeń byłoby bardzo rozciągnięte w czasie. Dopiero tak złożone oświadczenie było następczo weryfikowane przez pracowników Polskiej Organizacji Turystycznej, w oparciu o załączony skan dokumentu i na podstawie danych gromadzonych w Elektronicznym Krajowym Systemie Monitoringu Orzekania o Niepełnosprawności".
Podczas tej weryfikacji POT stwierdził nieprawidłowo złożone wnioski. Jak informuje - część świadczeń została wgrana pomimo ustalenia, że dzieci nie legitymowały się prawidłowym dokumentem w momencie wgrywania świadczenia przez opiekuna prawnego/rodzica.
Polska Organizacja Turystyczna informuje, że w takich przypadkach jest zobowiązana do złożenia zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa jako państwowa osoba prawna. Dodaje, że do organów ścigania należy prowadzenie postępowania w tym zakresie i ustalenie, czy rzeczywiście doszło do przestępstwa w każdej indywidualnej sprawie.
POT dodaje, że niezależnie od ewentualnych sankcji karnych, w przypadku, gdy świadczenie takie zostało nienależnie pobrane, beneficjenci programu muszą liczyć się z koniecznością zwrotu środków.
POT: "INFORMACJE O WYMAGANYCH DOKUMENTACH BYŁY POWSZECHNIE DOSTĘPNE"
Polska Organizacja Turystyczna przekazuje, że informacje o tym, jakie dokumenty są potrzebne były powszechnie dostępne:
Informacja o sposobie wnioskowania o przyznanie Polskiego Bonu Turystycznego była powszechnie dostępna od dnia rozpoczęcia programu i każdy obywatel mógł się z nią zapoznać, czy to na stronie Polskiej Organizacji Turystycznej, ZUS czy też w samej ustawie. Zakład Ubezpieczeń Społecznych przygotował też szereg materiałów pozwalających poprawnie skorzystać z kreatora świadczeń w PUE ZUS, tak żeby każdy użytkownik mógł z nich skorzystać na poziomie swojej percepcji.
Organizacja zaznacza, że postępowania administracyjne i prośby o zwrot pieniędzy, a zawiadomienia do prokuratury to dwie odrębne sprawy. "POT wskazuje, że tryb administracyjny oraz karny pozostają niezależne od siebie. Fakt prowadzenia postępowania administracyjnego, ustalenia nienależnie pobranego świadczenia dodatkowego i zwrócenia środków nie definiuje sam przez siebie, iż nie doszło do popełnienia przestępstwa." - czytamy w mailu.
PREZES MAŁOPOLSKIEJ ORGANIZACJI TURYSTYCZNEJ: "TO NADMIAR URZĘDNICZEGO PODEJŚCIA"
Prezes Małopolskiej Organizacji Turystycznej Grzegorz Biedroń ocenia, że cała sprawa to nadmiar urzędniczego podejścia i krytykuje składanie zawiadomień do prokuratury po latach:
Przypominanie sobie po kilku latach o tym, że są pewne drobne nieścisłości, jeśli chodzi o wymagane załączniki do wniosków, świadczy o zbyt radykalnym podejściu. Wydaje się, że prokuratura ma znacznie poważniejsze zadania niż ściganie rodziców dzieci niepełnosprawnych.
Biedroń zwraca uwagę na to, że nie wszyscy mogli odnaleźć się w licznych dokumentach i ustawach.
Trudno też oczekiwać, że przeciętny obywatel będzie biegły we wszystkich załącznikach internetowych, programach. Urzędnicy tym się zajmują zawodowo, mogą liczyć na wzajemne wsparcie, mają do pomocy doradców. Rodziny muszą to często wypełniać w pośpiechu w domu
- mówi Grzegorz Biedroń.
KARNISTA: "PROCES SKŁADANIA WNIOSKÓW BYŁ SKOMPLIKOWANY"
Sprawę komentuje karnista, profesor Szymon Tarapata z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Mówi, że całe nieporozumienie może wynikać z tego, że rodzice nie byli zorientowani co do tego, jakie warunki trzeba spełnić. Dodaje, że oszustwo można zarzucić komuś, kto działał umyślnie w chwili czynu.
Mieli dzieci, które były niepełnosprawne. Trudno zakładać, że składając wnioski o dosyć niewielkie dofinansowania, mieli na celu wprowadzanie w błąd podmiotu finansującego i doprowadzenie go do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Taki przebieg zdarzeń jest absolutnie nielogiczny. Jedynym sensownym wytłumaczeniem jest to, że doszło po prostu do pomyłki
- mówi Tarapata.
Profesor Tarapata zwraca uwagę na to, że często obywatele nie zaglądają do ustaw, a nawet do nich nie docierają. Wyjaśnia, że jeśli mamy do czynienia z dużą liczbą wnioskodawców, to informacje na stronie i platformie za pomocą, której składano wnioski, powinny być bardzo precyzyjne. Wskazuje, że powinny być też odpowiednie zabezpieczenia - jeśli nie załączy się odpowiedniego dokumentu system nie powinien wniosków przepuszczać.
Profesor zaznacza również, że sam proces składania wniosków był bardzo skomplikowany.
Proces wnioskowania o dofinansowanie był bardzo nieprzejrzysty. Wcale mnie to nie dziwi, że duża liczba wniosków była niekompletna
- zaznacza profesor Tarapata.