Dzięki ścisłej współpracy polsko-ukraińskiej, do granicy cała czteroosobowa rodzina, wraz z rannymi kobietami została dostarczona przez stronę ukraińską, a stamtąd wojskowym śmigłowcem do Szpitala Uniwersyteckiego.

Pochodzą one z miasteczka pod Kijowem. Ich dom został zbombardowany. Jak opisywał wojewoda małopolski Łukasz Kmita,
ich samochód został ostrzelany przez Rosjan podczas ucieczki:

Kiedy uciekali z kraju, ich samochód został ostrzelany. Heroiczną postawą wykazała się wówczas 16-latka, która własnym ciałem przykryła 9-letniego brata, dzięki temu nie odniósł on ran. W następnych dniach pewnie będą się pojawiały kolejne transporty wojskowymi śmigłowcami, które będą docierały do Małopolski,na to placówki muszą się przygotować.

Do tej pory uchodźcy, którzy trafiali do małopolskich szpitali to byli pacjenci, dla których leczenie w Krakowie było kontynuacją tego leczenia, które mieliw Ukrainie

Chodzi o hospitalizacje w ramach kontynuacji leczenia, w tym onkologicznego i hematologicznego, o zabiegi chirurgiczne, przyjęcia ambulatoryjne, opiekę nad kobietami w ciąży, wsparcie psychologiczne. W tym momencie mamy pierwszych pacjentów, którzy są bezpośrednio ofiarami działań wojennych. Przechodzimy ze szpitali covidowych w szpitale, które będą zajmować się leczeniem przypadków, z którymi nie mieliśmy wcześniej do czynienia. To jest troszkę inne leczenie, z którym oczywiście damy sobie radę



- zapewnia Marcin Jędrychowski, dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie i dodaje, że cały czas trzeba też pamiętać
o tym, że koronawirus nagle nie zniknął i to będzie kolejne wyzwanie dla szpitali w Polsce:

W szpitalach nadal jest problem i pojawiają się pacjenci covidowi, niezależnie od tego, że z 1 kwietnia przestają funkcjonować oddziały covidowe i covid przechodzi do leczenia szpitalnego jako jedna z jednostek chorobowych, to covid nie zniknął. W szpitalu tymczasowym mamy kilkudziesięciu pacjentów, tych pacjentów w niedużych ilościach, ale jednak przybywa każdego dnia


- podkreśla Jędrychowski.


Z pół tysiąca uchodźców, których od 24 lutego musiały przyjąć małopolskie szpitale, większość pacjentów stanowią dzieci.
Jak wylicza Wojciech Cyrul, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, placówka przyjęła do tej pory ok. trzystu pięćdziesięciu takich dzieci, a 140 musiało poddać dalszej hospitalizacji:

Obecnie na oddziałach przebywa ok. 30 dzieci. Nie ma wątpliwości, że liczba pacjentów z Ukrainy będzie rosła. Niestety zaczynają się pojawiać dzieci z poważnymi ranami wojennymi


Szpitale dziecięce są tymi, które już teraz przyjmują zwiększoną liczbę dzieci. Pomoc miały zaoferować już wszystkie placówki w województwie.