Jak wielokrotnie informowaliśmy w Radiu Kraków, mężczyzna od wielu miesięcy niszczył pięć stawów. Nie posiadając odpowiednich pozwoleń, wypompowywał ze zbiorników wodę, zasypywał je ziemią i gruzem, wycinał pobliskie drzewa i prowadził roboty ziemne.
Śledczy uznali, że działania Tomasza N. stanowiły poważne zagrożenie dla środowiska, w tym gatunków roślin i zwierząt objętych ochroną. Co ważne - stawy w Masłomiącej leżą w otulinie Dłubniańskiego Parku Krajobrazowego.
Biegły uznał w sposób jednoznaczny, że prowadzona działalność zagrażała środowisku naturalnemu. Nie wiem, jak duże są zniszczenia i czy będzie możliwość przywrócenia stanu poprzedniego
- wyjaśnia Oliwia Bożek-Michalec z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Zawiadomienie w sprawie dewastacji stawów w Masłomiącej złożyło krakowskie Towarzystwo na Rzecz Ochrony Przyrody.
To, że jest czyjś teren, to nie znaczy, że ma prawo do spuszczania wody, do składowania odpadów w miejscu do tego nieprzeznaczonym. W planie zagospodarowania przestrzennego ten teren nie jest terenem budowlanym i widnieje w gminnej ewidencji zabytków
- komentuje Mariusz Waszkiewicz, prezes towarzystwa.
O uratowanie niszczonych stawów w Masłomiącej od dawna walczyli też mieszkańcy. W sprawę zaangażował się wojewoda małopolski, Wody Polskie, a nawet wojewódzka konserwator zabytków, która wpisała stawy do rejestru zabytków. Decyzja została jednak uchylona.
Za zniszczenie zbiorników i ich otoczenia Tomaszowi N. grożą nawet dwa lata więzienia. Przedsiębiorca nie komentuje sprawy.