W środę podczas sesji Rady Miasta Krakowa odbyło się pierwsze czytanie projektu budżetu miasta na przyszły rok przygotowanego przez prezydenta Majchrowskiego. Poinformował on, że zgodnie z tym dokumentem wydatki miasta ogółem w 2024 roku będą na poziomie 8 mld 558 mln zł, a dochody ogółem wyniosą ponad 7 mld 994 mln zł. Zaplanowany deficyt budżetowy ma wynieść blisko 565 mln zł i zostanie pokryty głównie z kredytów i emisji obligacji. Program inwestycyjny wpisany do dokumentu opiewa na kwotę 864 mln zł.

"Moje 20-letnie doświadczenie uczy, że zawsze każdy projekt i każdy budżet nie spełnia wszystkich oczekiwań, także moich, ale zawsze robimy to tak, jak to jest możliwe" - ocenił Majchrowski.

Jak zaznaczył, projekt budżetu zakłada zarówno wzrost wydatków (o 6,7 proc.) oraz dochodów (o 16,5 proc.) w porównaniu z planem przyjętym na ten rok. Majchrowski zauważył, że w ostatnich latach w dochodach miasta rośnie udział dochodów własnych gminy - w planie na 2024 rok będą one stanowić 38,1 proc. wszystkich środków miasta, a spada udział gminy w podatkach PIT i CIT.

Dzieje się tak – zauważył prezydent - na skutek niekorzystnych dla samorządów zmian w ramach rządowych reform systemu podatkowego wprowadzonych w latach 2019–2022.

Plan na 2024 rok zakłada wydatki majątkowe na poziomie 1 mld 004 mln zł, z czego na sam program inwestycyjny zarezerwowano 864 mln zł, w tym najwięcej na rozwój infrastruktury transportowej. Jak zaznaczył prezydent Majchrowski, wystarczy to praktycznie tylko na kontynuację już rozpoczętych przedsięwzięć.

Na taki kształt planu inwestycyjnego – zaznaczył prezydent miasta – bezpośredni wpływ miały przede wszystkim brak środków z Krajowego Planu Odbudowy, brak możliwości finansowania inwestycji ze środków unijnych z nowej perspektywy 2021-2027. "Do tego dochodzi wzrost cen na rynku budowlanym" - wskazywał Majchrowski.

Odnosząc się do zarzutów niektórych radnych, że "miasto jest prawie bankrutem" prezydent podkreślił, że są to stwierdzenia "absolutnie nieprawdziwe".

"Są to stwierdzenia absolutnie nieprawdziwe, z wyjątkiem, że zadłużenie istnieje - jest to około 6,5 mld zł, które zostało przeznaczone wyłącznie na inwestycje" - tłumaczył Majchrowski i wyliczając najważniejsze przedsięwzięcia zrealizowane w ostatnich latach wskazywał - "Moglibyśmy się bez tego oczywiście obejść, ale to nie byłby wtedy ten Kraków".

"To cała masa rzeczy, które powodują, że mieszkańcom żyje się - jak sądzę - lepiej i wygodniej, czego najlepszym dowodem jest to, że jesteśmy miastem, które rozrasta się ilościowo (...). W ciągu 20 lat przybyło nam ponad 50 tysięcy mieszkańców" - podkreślił prezydent.

Jak zaznaczył, zaciąganie zadłużenia było niezbędne do współfinansowania wielu inwestycji realizowanych przy udziale środków unijnych. Ich wartość na przestrzeni lat wyniosła ok. 9,7 mld zł, a dofinansowanie unijne 5,1 mld zł. Wskazał także, że Kraków co roku otrzymuje najwyższą ocenę ratingową możliwą do osiągnięcia dla jednostki samorządu terytorialnego w Polsce, przyznawaną przez niezależną zagraniczną agencję ratingową.

Majchrowski zwrócił uwagę podczas sesji, że na obsługę długu miasto przeznacza 4,9 proc. całości wydatków, a dla porównania obsługa długu państwa kosztuje 9,7 proc. wydatków budżetu centralnego. "Jesteśmy w dobrej zupełnie sytuacji" - ocenił.

Wiceprezydent Krakowa Andrzej Kulig omawiając projekt budżetu inwestycyjnego na przyszły rok ocenił, że "jest on najsłabszy spośród budżetów z ostatnich pięciu lat". "Dramatycznie został on okrojony, żeby odpowiadał wszystkim potrzebom, powinien wynosić ok. 1,5 mld zł" - wskazał wiceprezydent.

Wiceprzewodniczący klubu radnych PiS Mariusz Kękuś wskazał podczas dyskusji, że dochody budżetu w przyszłym roku rośną bardzo mocno, dzięki czemu "ten budżet wygląda zdecydowanie lepiej niż ten z 2023 roku". Według niego element dochodowy, który w dużym stopniu wspiera ten wzrost, to dochody z udziału w podatku PIT, a także – w mniejszej skali – w podatku CIT.

Odnosząc się do zadłużenia ocenił on, że "sytuacja miasta nie jest łatwa". "Nie jest tak, że miasto wywróci się z dnia na dzień. Ratingi będą utrzymywane, natomiast dzisiaj sytuacja wygląda tak, że te planowane 6,4 mld długu w relacji do dochodu to ponad 80 proc. i to jest już zasadniczy problem" - wskazywał przedstawiciel klubu PiS.

Andrzej Hawranek, z klubu radnych Platforma-Koalicja Obywatelska w wystąpieniu klubowym ocenił, że zaproponowany przez prezydenta dokument na 2024 "jest trudnym i dziwnym budżetem". W jego ocenie projekcja wpływów z podatków PIT i CIT została zawyżona przez resort finansów z powodów wyborczych. Według niego dokument budżetowy był przygotowywany "po raz kolejny obok radnych, nie było współpracy, nie było wymiany informacji".

Jak zauważył Hawranek, zadłużenie Krakowa jest wysokie, ale w całości środki uzyskane w ten sposób były przeznaczane na inwestycje. "Gdyby nie ten dług, to byśmy w ogóle nie mieli inwestycji. A mieszkańcy tego oczekują, oczekują inwestycji i musimy to realizować" - przekonywał.

Przewodniczący prezydenckiego klubu Przyjazny Kraków Jacek Bednarz ocenił, że przedłożony przez prezydenta projekt budżetu "pokazuje nam dobitnie, ze wprowadzone w ostatnich latach przez rząd reformy finansowe obniżyły potencjał dochodowy miasta".

Jak ocenił Łukasz Gibała, przewodniczący klubu radnych Kraków dla Mieszkańców, "ten budżet ustawia Kraków w tryb awaryjny - to budżet przetrwania i stagnacji". "Coraz mniej jest pieniędzy na inwestycje i rozwój" - wskazywał Gibała w swoim wystąpieniu i podkreślał, że "finanse Krakowa potrzebują naprawy, potrzebują sanacji, to jest zadanie dla nowej władzy wykonawczej".

Michał Starobrat przewodniczący klubu Nowoczesny Kraków przekazał, że radnym tego tego klubu najbliżej jest do oceny, że "jest to najgorszy budżet tej kadencji". "Poziom inwestycji, czyli to na co oczekują mieszkańcy, jest najniższy w całej pięcioletniej kadencji tej Rady Miasta Krakowa i pana prezydenta" - mówił.