To miała być zarazem przyjemna wycieczka i manifest, krakowscy rolkarze wciąż bowiem nie mają gdzie jeździć.
- W Krakowie dominują ścieżki rowerowe, po których nie da się jeździć właśnie ze względu na rowery, a po chodnikach chodzą ludzie. A nowe ścieżki rowerowe są wybrukowane, a najlepiej jeździ się po asfalcie – mówią rolkarze.
Zwykle można ich spotkać na Błoniach, gdzie lawirują pomiędzy rowerzystami a spacerowiczami. Ich status prawny też jest wątpliwy – teoretycznie są pieszymi, bo prawo o ruchu drogowym nie uwzględnia definicji rolkarza. Prace nad nowelizacją ustawy trwają, o zmianach mówi się już od roku. W międzyczasie rolkarze radzą sobie, jak mogą.
- W Krakowie brakuje miejsc do rolkowania – przyznaje Robert Dracz, prezes krakowskiego klubu sportów wrotkarskich Krak – Dlatego wykorzystuje się już prawie skończone, ale nie oddane do użytkowania kawałki dróg, co oczywiście jest bezprawne. Ale jeśli asfalt jest zrobiony, a jeździ się po godzinach pracy, więc pod koparkę nie wpadniemy, to nie widzę problemu.
Problem widzi za to zarządca drogi. - Tam nie ma wszystkich barier. Mogą tam być różne elementy metalowe na jezdni. Trwa tam malowanie. To nie jest skończona inwestycja. Nadzór budowlany jej nie przekazał do użytkowania. Jakiekolwiek poruszanie się po tej drodze jest nie tylko naruszeniem przepisów BHP, ale przede wszystkim jest naruszeniem prawa – mówi Iwona Mikrut z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad – obiektu pilnuje firma ochroniarska. Jeżeli ktoś się tam pojawi, to firma ta będzie dzwoniła na policję.
Rolkarze nie zamierzają masowo łamać prawa – mówi Robert Dracz – zamierzamy jednak wystąpić o pozwolenie na swobodny przejazd nową trasą, zanim zostanie otwarta. Zobaczymy jaki będzie odzew.
- Sprawa jest otwarta – odpowiada Iwona Mikrut – Możemy porozmawiać, taki przejazd można zorganizować np. przy okazji otwarcia mostu.
Do tego czasu rolkarze ryzykują – życie, zdrowie, a w najlepszym wypadku mandat.
Rolkarze wskazują kilka miejsc, po których można pojeździć legalnie, zamiast łamać prawo. To oczywiście Błonia, bulwary wiślane, okolice zalewu nowohuckiego czy deptak wokół toru kajakowego na Kolnej. Chociaż infrastruktura nie jest tam idealna, to można się tam spotkać, ponarzekać i poczekać na nowelizację ustawy.
(Martyna Masztalerz/ko)