Dominik L. wiele miesięcy ukrywał się przed policją. Został za nim wysłany list gończy. W październiku tego roku 22-latek sam zgłosił się na policję. "Przyznał się do zarzutu i złożył wyjaśnienia. Przyznał się do zadania tego ciosu, który był najbardziej dotkliwy dla poszkodowanego. To był ten cios maczetą, który doprowadził do amputacji dłoni" - mówi Bogusława Marcinkowska z prokuratury okręgowej.
W grudniowym ataku w krakowskim Prokocimiu oprócz Dominika L. wzięło udział jeszcze 9 innych pseudokibiców Wisły. Oni zadali jednak mniej dotkliwe ciosy ofierze. Zostali już oskarżeni. Dominikowi L. grozi do 10 lat więzienia.
(Karol Surówka/ko)