Do 2020 roku kosztem dwunastu milionów zł. odnowionych zostanie osiem podwórek w najstarszej części dzielnicy. W tym roku rusza realizowany przez krakowski Zarząd Zieleni Miejskiej projekt „Spotkajmy się na podwórku”.
- Przez lata niedoinwestowania podwórka przestały spełniać swoją rolę - mówi Piotr Kempf, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej – Chcielibyśmy poświęcić cały jeden program wyłącznie Nowej Hucie, która była pod tym względem znakomicie zaprojektowana. Rewitalizacja podwórek jest naprawdę konieczna.
Podwórko to jest taka grupa jak na Facebooku, tylko w realu, wyposażona w epicentrum, czyli trzepak - mówi Adam Grzanka, krakowski satyryk – Podwórka to były punkty asocjacji pewnych społeczności zwanych bandami. Podpisywaliśmy zgody między sobą, a czasem dochodziło do bójek. Ale to nie były takie bójki, jak teraz, że komuś coś się działo tylko bardziej sztuka dyplomacji dziecięcej. Toczyliśmy walki na kartony i kasztany. To wyglądało dokładnie tak, jak w serialu „Wikingowie”. Jest tylko jedna osoba, która dostała kasztanem w łeb. Ona została później radnym.
Podwórka integrują mieszkańców i jest na nich rodzinnie – mówi mieszkanka dzielnicy – Ale przydało by się, żeby wyglądały kolorowo i wesoło.
- Gdyby popuścić wodze fantazji, na pewno mogły by się pojawić sceny, na których będą mogły występować dzieci z pobliskich szkół – dodaje dyrektor Kempf – Może pojawić się mała architektura w formie leżaków i ławek, żeby każdy znalazł kąt dla siebie i żeby to miejsce ich. I przede wszystkim zieleń.
- Trzepaki nada istnieją – mówi Adam Grzanka – One wykorzystywane są w takich celach, do jakich zostały stworzone, ale jest to też miejsce, które integruje, gdzie można się pohuśtać, porozmawiać, poopierać. Czasem naprawdę najprostsze elementy na podwórku są elementami najważniejszymi, integrującymi społeczność. Nowa Huta jest tu wzorem, bo mieszkańcy integrują się właśnie spotykając się na podwórkach.
Krakowski ZZM ma skąd czerpać wzorce. W Katowicach od 2013 roku realizowany jest projekt „Plac na glanc”. Dzięki tej inicjatywie i zapałowi katowiczan udało się całkowicie zmienić oblicze siedmiu zapuszczonych i obskurnych przestrzeni, w których oprócz kwiatów na nowo zakwitło życie społeczne.
Jakub Kusy/wm