Fot. Teresa Gut, archiwum RK
W wyborach wystartowało ponad 1200 kandydatów, z czego 10 mogło być już pewnych swojego zwycięstwa. W ich okręgach nie zgłosił się żaden inny kandydat, przez co mandat radnego przyznano im bez głosowania.
Część polityków wskazuje, że powodem tak niskiej frekwencji był zły termin wyborów i zła pogoda.
Najwięcej głosów oddano w dzielnicy VII Zwierzyniec, to nieco ponad 14 procent. Najmniej - w dzielnicy Bieżanów-Prokocim, Tam do urn poszło niewiele ponad 7 procent wyborców. W obu przypadkach frekwencja zadowalająca nie jest. Zdaniem posła Platformy Obywatelskiej, Aleksandra Miszalskiego, powodem jest to, że na wybory przeznaczono zbyt mało pieniędzy.
Postulowaliśmy, żeby Urząd Miasta Krakowa wydał trochę więcej środków na promocję tych wyborów. Niestety za słabe finansowanie, zły termin. Trudno było dotrzeć do mieszkańców.
Miejski komisarz wyborczy, Natalia Solarska, wskazuje na inne powody.
Zbliża się gorączka świąteczna, mieliśmy też niedzielę handlową i do tego pogoda była wyjątkowo nieprzyjemna.
Komisarz dodaje, że biuro wyborcze prowadziło też szeroką kampanię informacyjną na temat wyborów.
Podawaliśmy numery telefonów, gdyby ktoś czegoś nie mógł znaleźć w sieci, mógł do nas zadzwonić i zapytać. Pojawiło się kilka telefonów. Zagwarantowaliśmy możliwość przywiezienia i zawiezienia osób, które mają problemy z poruszaniem. W mieście były widoczne ogłoszenia na temat wyborów, a na stronach internetowych promowaliśmy dzień wyborów.
Chociaż zdaniem Andrzeja Piaseckiego z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, kampanii urzędowej było "za mało". Uważa, że niska frekwencja jest też efektem niewielkiej aktywności samych kandydatów.
Za mało było działalności radnych. Więcej powinni zrobić pracownicy samorządowi odpowiedzialni za informacje, więcej kandydaci.
Jak przekazało nam miasto, została też naruszona cisza wyborcza. Przed jednym z lokali wyborczych pewna osoba rozdawała ulotki i gazetki, które dotyczyły właśnie wyborów. Sprawą musiała zająć się policja. MB RK. W innej sprawie musiała interweniować z kolei straż pożarna. Przed wejście do jednego z lokali zaczął spadać z dachu śnieg. Musieli zadbać na miejscu o to, żeby ludzie mogli bezpiecznie przejść. I nikomu nic się nie stało.