Na oddziale leczone były dzieci z ciężkimi chorobami (deformacje czaszki, oparzenia). Kiedy miesiąc temu zamknięto oddział, rodzice zaczęli się martwić o dalsze leczenie i życie dzieci. Szpital zapewniał wtedy, że opieka medyczna będzie. Dziś rodzice alarmują, że operacje i zabiegi są odwoływane.
Na pikietę przed szpitalem przyszło kilkanaście osób:
Przez przypadek dowiedziałem się, że leczenie zostało przerwane. Syn potrzebuje zabiegów laserowych co sześć, siedem tygodni. Ostatnie były w maju. Dzisiaj mamy październik, a według sekretariatu te będą, ale nikt nie wie kiedy. Jedyna informacja w sprawie zabiegu otrzymałam, który miał być we wrześniu, to tak, że na oddziale nie będzie pani doktor Beaty Stanek. Nikt się z nami do tej pory nie skontaktował.
Niektórzy lekarze, według relacji rodziców, nie chcą podjąć się leczenia małych pacjentów, ponieważ nie mają doświadczenia, a sam proces jest skomplikowany. Matka jednego z dzieci, pani Paulina, opowiada, że lekarz przekazał jej, że ostatni raz spotkał się z podobnym przypadkiem medycznym 30 lat temu i po takiej przerwie nie podejmie się leczenia. Pani Paulina właśnie dostała informację, że jej córka nie będzie leczona w krakowskim szpitalu.
Rodzice mają nadzieję, że do kiedy do pracy wróci szefowa oddziału, doktor Beata Stanek (wraz z zespołem), sytuacja się zmieni. Przekonują, że to był znakomity zespół specjalistów.
"O tym nie będziemy tutaj dyskutować"
Stanowisko szpitala jest niezmiennie to samo. Jak czytamy w mailu do naszej redakcji: umowa o pracę została rozwiązana tylko z doktor Stanek, Oddział Rekonstrukcji i Leczenia Oparzeń nie został zlikwidowany, a połączony z Oddziałem Chirurgii Dziecięcej, pozostali lekarze nadal pracują w szpitalu.
To jednak nie satysfakcjonuje rodziców. Mówią, że kilka razy prosili dyrekcję o rozmowę, podczas której dowiedzą się, czy ktoś będzie leczył ich dzieci. Nie doczekali się, więc przyszli do szpitala i próbowali porozmawiać z dyrekcją. Szefostwa placówki nie było. Poszli więc do rzecznika prasowego i tu emocje sięgnęły zenitu - były krzyki i wyzwiska. Rodzice skrytykowali rzeczniczkę, że nie wyszła do nich i dziennikarzy.
Moja córka została bez opieki. Żaden z dyrektorów do nas nie wyszedł! Pani nawet nie wyszła do nas i nie spojrzała nam w oczy! Tyle mam pani do powiedzenia i życzę, żeby panią kiedyś to samo spotkało, co nas!
- mówili rozgoryczeni rodzice.
Do rodziców wyszedł w końcu Szymon Skoczeń, koordynator oddziału pediatrycznego (razem z prawnikiem). Powiedział, że wszyscy lekarze którzy pracowali na oddziale, oprócz doktor Stanek, dalej pracują w szpitalu.
Doktor Stanek złożyła wypowiedzenie, ale o tym nie będziemy tutaj dyskutować i tyle
- tłumaczył Skoczeń.
Rodzice przekonywali, że lekarze nie pojawiają się na oddziałach, złożyli wypowiedzenia lub są na urlopach. Doktor Skoczeń zapewniał, że opieka dla pacjentów jest. Co z córką pani Pauliny? Szpital ma "przyjrzeć się" sprawie. Rodzice zapowiadają, że będą interweniować u prezydenta Karola Nawrockiego i w resorcie zdrowia.