Pożar wybuchł wieczorem 6 lutego. W akcji gaśniczej, która trwała ponad 10 dni z ogniem walczyło ponad 600 strażaków. Co wiadomo po 6 miesiącach od tego zdarzenia?
W sprawie nadal toczy się prokuratorskie śledztwo, które ma ustalić przyczynę zapłonu. Wątpliwości śledczych budzi to, że ogień pojawił się w czterech miejscach jednocześnie w obu halach. Jak mówi Jan Machowski z Zarządu Inwestycji Miejskich - oba budynki archiwum zostały rozebrane. 
"W zasadzie te dwa budynki są wyburzone. Jest budynek administracyjny, który nie został objęty pożarem, natomiast oczywiście doszło do pewnych uszkodzeń w trakcie akcji ratunkowej prowadzonej przez straż pożarną. Dostała się tam woda, więc ten budynek też musi być zabezpieczony. No i jest hala nr 3, która była na ukończeniu, która nie została odebrana przed pożarem, była w trakcie odbioru i która także została w trakcie akcji dotknięta różnego rodzaju działaniami, więc ona w tej chwili także nie funkcjonuje" - wyjaśnia Machowski.
Teraz specjaliści będą musieli ocenić skalę zniszczeń.
"Będziemy zlecać eskpertyzy, czy fundamenty tych dwóch wyburzonych hal nadają się do nadbudowy, czy konieczne będzie wyburzenie całkowite łącznie z fundamentami i odbudowa w tym miejscu dwóch nowych hal. Będziemy też zlecać ekspertyzę dotyczącą trzeciego budynku, który jest w zasadzie w naszym rozumieniu gotowy do przyjęcia, ale oczywiście trzeba go jeszcze dostosować do funkcjonowania. Te wszystkie systemy, które były zamontowane zostały przejęte w ramach postępowania w prokuraturze" - dodaje Jan Machowski.
Najważniejszym pytaniem jest jednak to, ile dokumentów udało ocalić się z płonących budynków. Przypomnę w halach znajdowało się około 20 kilometrów akt. 
"Odzyskaliśmy mniej więcej kilometr dokumentów, które w tej chwili są zamrażane, więc będą potem odmrażane i osuszane, żeby się nie zniszczyły, i około 48 metrów dokumentów, które już zostały osuszone i one w tej chwili przejdą odkażanie" - mówi Monika Chylaszek.

Rzeczniczka prezydenta Krakowa przyznaje, że to niewiele, ale stan, w jakim znajdowała się większość zbiorów nie pozwalał na ich ewakuację, lub ratowanie dokumentów, które miałyby trafić wkrótce do utylizacji ze względu na kategorię ich przechowywania - było po prostu nieopłacalne. 
"Te dokumenty, które odzyskiwano, to są dokumenty kategorii A, czyli tej najcenniejszej. Ja dokładnie jeszcze w tej chwili nie potraifę powiedzieć, co tam jest, jeżeli chodzi o te zamrożone dokumenty, bo tego przecież nie dało się przeglądać, ale wiemy, że to są właśnie te dokumenty i wyciągano je z tych miejsc, gdzie były te najcenniejsze, które powinny być przechowywane" - wyjaśnia Chylaszek.
Wciąż nie wiadomo jednak jaką część najcenniejszych zbiorów stanowią ocalone dokumenty. Akta na razie są zamrożone, dlatego nie wiadomo co dokładnie znajduje się w tym zbiorze.
Równolegle biegli powołani przez prokuraturę oraz eksperci z Politechniki Poznańskiej oceniają zabezpieczenia, które były zamontowane w halach. Ich zadaniem jest również ustalenie tego dlaczego zamontowany system gaśniczy nie poradził sobie z pożarem. Informacje, które przekazuje magistrat niepokoją radnego Michała Drewnickiego, który od momentu ugaszenia pożaru domagał się konkretnych informacji dotyczących rozmiaru strat oraz dalszych kroków, które zamierza w tej sprawie podjąć urząd miasta. Jak mówi - do dziś w tej sprawie jest więcej pytań niż odpowiedzi.
"Dalej nie mamy informacji z prokuratury i od strony prezydenta Majchrowskiego, jakie mogły być przyczyny, jakie systemy zawiodły bądź kto z obsługi zawiódł lub czy mieliśmy tu do czynienia z podpalaniem, bo ta teza również mocno krążyłą w przestrzeni publicznej. Ja sądzę, że prezydent Majchrowski i jego urzędnicy wyszli z takiego założenia, żeby przemilczeć tę sprawę, tak naprawdę nic nie wyjaśnić. Tego też wymagają mieszkańcy Krakowa, którzy jednak częśćiowo utracili tam dokumenty przez co sami mają problemy" - komentuje Drewnicki.
Jak dodaje, po pół roku wciąż trudno przewidzieć jak w przyszłości będzie wyglądało załatwianie spraw w urzędzie, skoro udało się ocalić tak niewiele dokumentów. Archiwalia wyciągnięte z pożaru, po zabezpieczeniu i przejrzeniu mają trafić do starego budynku miejskiego archiwum przy ulicy Dobrego Pasterza.