- Był niesamowity huk. Ja mieszkałem na placu Na Stawach. Tu wyleciały futryny i okna. Babka przeleciała z kanapą przez dwa pokoje i wpadła do kuchni do kredensu. Jedno przęsło mostu Dębnickiego leżało pod Wawelem, drugie zwisało do Wisły - mówi Aleksander Makino Kobyliński, krakowski bard i lider zespołu Andrusy.
Niemcy uciekli na południe Krakowa, jednak już 21 stycznia Rosjanie wyparli ostatnie oddziały niemieckie z Podgórza.
(Martyna Masztalerz/ko)