Autobusy linii 194 przyjeżdżają na przystanek Norymberska według rozkładu co 10 minut. W rzeczywistości jednak każdy autobus ma losowe opóźnienie między 0 a 30 minut. Mogą się wzajemnie wyprzedzać. Jakie jest prawdopodobieństwo, że wśród trzech kolejnych autobusów, ostatni wg rozkładu jazdy przyjedzie na przystanek jako pierwszy?
O to, jak poradzić sobie z zadaniem reporterka Radia Kraków zapytała jego autora, który na co dzień prowadzi ćwiczenia z zakresu prawdopodobieństwa matematycznego. "Trzeba oznaczyć w pewien sposób opóźnienia trzech kolejnych autobusów. Można je narysować w trzech wymiarach. Wtedy cały zbiór przyjmie postać kostki trójwymiarowej. Następnie wewnątrz tej kostki można zaznaczyć taką figurę, że opóźnienia autobusów spełniają warunki zadania. Potem możemy policzyć objętość figury, podzielić ją przez objętość kostki i to właśnie będzie prawdopodobieństwo, że ostatni autobus przyjedzie jako pierwszy" - tłumaczy matematyk. Jak dodaje, z zadaniem bez problemu poradziła sobie większość studentów.
O rozwiązanie łamigłówki poprosiliśmy również Emila Markowiaka, który zajmuje się w ZIKiT organizacją siatki połączeń komunikacją miejską. Niestety... nie wyszło.
Za to krakowskie MPK podeszło do wyzwania poważnie i zaangażowało nawet... dodatkowe siły. "Poprosiłem o pomoc dyspozytorów, nie wiem czy się udało. Nie otrzymałem jeszcze wyników" - mówi Gancarczyk.
Obaj urzędnicy twierdzą, że problem ze spóźniającymi się notorycznie autobusami można rozwiązać za to w rzeczywistości. "To rozwiązanie to buspasy, które sprawiają, że ruch autobusowy odbywa się niezależnie od samochodowego, a dzięki temu spóźnienia są mniejsze" - wyjaśnia Emil Markowiak z ZIKiT-u.
Warto jednak podkreślić, że przez większość swojej trasy autobusy linii 194 poruszają się buspasem. Wydzielonego pasa dla komunikacji miejskiej brakuje tylko na alei Kijowskiej, Grota Roweckiego i Bobrzyńskiego. Autobusy wyjeżdżające z pętli Czerwone Maki notują kilkuminutowe opóźnienia już na przystanku Norymberska.
Marek Gancarczyk proponuje więc, aby pasażerowie przesiedli się do tramwajów.
"Z tego rejonu miasta też kursują tramwaje. Jeśli ktoś boi się opóźnień, może wsiąść do tramwaju. Niebezpieczeństwo spóźnienia znacznie tu spada" - mówi Gancarczyk.
Zwróćmy uwagę, że trasa szybkiego tramwaju pokrywa się z trasą autobusu 194 dopiero na odcinku między Centrum Kongresowym a pętlą Czerwone Maki. Dlatego też rozwiązanie wydaje się mało skuteczne. Skoro żadne z rozwiązań nie wydaje się skuteczne pasażerom pozostaje chyba... tylko żartować.
(Joanna Orszulak/ew)