- Pojechaliśmy tam 15 czerwca i zastaliśmy okropny stan. Za oczyszczalnią ścieków rzeka miała kolor tęczy. Była to gęsta i cuchnąca maź - mówi Jerzy Haczyk, wędkarz z Krakowskiego Klubu Głowatka.
Wójt Charsznicy, Jan Żebrak wie o problemie, ale twierdzi, że to nie gminna oczyszczalnia ścieków jest winna, a przemysł i działające tam firmy. "Nasza oczyszczalnia była modernizowana. Ma obowiązek badania ścieków przed oczyszczalnią i za spustem. Okazuje się, że za spustem ścieki mają lepsze parametry. Nie chcę mówić jednak, że problemu nie ma. On jest" - podkreśla.
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska przeprowadził w Charsznicy już jedną kontrolę. Nie wykazała ona nieprawidłowości. Jednak inspektorzy nie wykluczają, że winnych może być kilku. "Jest za mało danych, żeby się teraz wypowiadać. Jest tam grupa zakładów. Jak je skontrolujemy to ustalimy przyczyny. Najczęściej w takich sytuacjach nie ma jednego źródła zanieczyszczeń" - mówi Ryszard Listwan z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Badania mają być powtórzone. Urzędnicy nie chcą jednak podawać terminu kolejnej kontroli.