"Ukaraniem tej szkoły koniecznością zwrotu dotacji za to, że w sposób szczególny zajmuje się tymi dziećmi, jest dla placówki bardzo krzywdzące. To nie jest zwykła szkoła, nie można ich tak traktować. Takich szkół jest bardzo mało, a sławne są chyba tylko Tyniecka i Laski" - mówi Teodozja Maliszewska z Komisji Edukacji Rady Miasta Krakowa.
Dotacja z resortu edukacji dla placówki wynosiła jak dotąd 1 mln 200 tys. zł rocznie. Brak subwencji oznacza niewypłacenie wynagrodzeń dla 30 zatrudnionych w ośrodku pedagogów.
Przez lukę prawną gmina Kraków musi zwrócić państwu milion dwieście tysięcy złotych, które przeznaczyła na działalność szkoły. WIĘCEJ
(Dominika Panek/ew)
Obserwuj autorkę na Twitterze: